Umieszczając linki na swojej stronie internetowej, powinieneś się zastanawiać, czy są bezpieczne, wartościowe, przydatne. Chcąc zadbać o bezpieczeństwo użytkowników lub dać wskazówkę robotom Google, możesz zastosować atrybut nofollow bądź jego alternatywy: rel=”sponsored”, rel=”ugc”. Ponadto masz do dyspozycji mniej popularne, lecz istotne atrybuty linków: noopener, noreferrer. Przeczytaj, co daje stosowanie tych wszystkich atrybutów i w jakich sytuacjach warto używać linków z konkretnymi oznaczeniami.
Czym jest atrybut rel=”…”?
Atrybut rel=”…” stanowi element kodu HTML czy szerzej: języka HTML. Używa się go, by określić relacje pomiędzy dwiema stronami bądź podstronami: linkującą i linkowaną. Funkcję atrybutu rel=”…” można opisać także jako wskazanie relacji pomiędzy danym linkiem na stronie a witryną znajdującą się w linku.
Sam „atrybut” oznacza dodatek do linku i nie jest konieczny, toteż nie w każdej sytuacji się go używa. Natomiast skrót „rel” oznacza relację i podchodzi od angielskiego słowa relationship.
Do czego używa się atrybutu rel=”…”?
Stosowanie atrybutu rel=”…” nie jest koniecznością. Oznacza to, że tworząc link, nie trzeba edytować kodu HTML i wstawiać atrybutu. Zamiast tego można po prostu przypisać adres URL wybranemu anchor textowi – chociażby za pomocą łatwego w obsłudze edytora w CMS-ie – i tyle. Wówczas na stronie pojawią się linki domyślne, czyli linki dofollow.
Atrybuty linków są jednak korzystne, a w wielu sytuacjach wymagane. Po pierwsze – w zależności od atrybutu – pomagają zadbać o bezpieczeństwo (użytkowników) bądź prywatność (właściciela witryny linkującej). Po drugie pozwalają robotom Google i innych wyszukiwarek rozpoznać jakość danego linku i podjąć wobec niego odpowiednią akcję. To z kolei sprawia, że linki publikowane w internecie stają się uporządkowane i – przynajmniej teoretycznie – nie stanowią obiektu manipulacji algorytmem wyszukiwarki.
Po trzecie korzystanie z atrybutów przekłada się na pozycjonowanie stron internetowych. Czasem zaś wręcz odwrotnie: niewłaściwy atrybut rel=”…” zastosowany wielokrotnie może doprowadzić do spadku pozycji i ograniczenia widoczności strony w wynikach wyszukiwania.
Atrybuty linków jako elementy kodu HTML nie są widoczne dla użytkowników. Z uwagi na swoją postać mogą być odczytywane wyłącznie przez roboty, w końcu to im mają przekazywać informacje. Należy jednak podkreślić, że choć w kontekście wizualnym nie ma znaczenia, jaki atrybut rel=”…” zostanie zastosowany, ani czy w ogóle autor go użyje – użytkownicy bowiem zawsze widzą taki sam odnośnik – efekt zastosowania atrybutów wpływa na odbiorców.
Przykładowo atrybut rel=”noopener” chroni przed potencjalnym zagrożeniem wynikającym z otwarcia podlinkowanej strony (zewnętrznej, ale nie tylko!). Z kolei atrybut rel=”noreferrer” stoi na straży prywatności, lecz nie jest korzystny dla właściciela podlinkowanej strony internetowej, ponieważ nie jest on w stanie zweryfikować, z jakiej witryny pozyskał ruch.
Linki dofollow – czy potrzebny jest atrybut?
Jak wspomnieliśmy, linki dofollow są domyślnymi linkami tworzonymi na stronie internetowej. Najczęściej służą do oznaczania wartościowych treści. Zgodnie z komendą „do follow” – czyli „śledź” – roboty Google czy innych wyszukiwarek powinny podążyć za linkiem. Przeciwieństwo linków dofollow stanowią opisane w dalszej części artykułu linki nofollow.
Ponieważ linki dofollow w założeniu oznaczają treści wysokiej jakości, pozwalają robotom wyszukiwarek na przekazywanie części mocy witryny, na której się znajdują, stronie docelowej. Jest to moc sprzyjająca SEO. Sprawia, że linkowana witryna pojawia się wyżej w wynikach wyszukiwania, zwłaszcza na wykorzystany w linku anchor text (słowo kluczowe).
Poza mocą linki dofollow przekazują witrynie docelowej zaufanie, korzystnie wpływając na wartość wskaźnika Trust Rank. Im wyższa owa wartość, tym strona internetowa traktowana jest jako wiarygodniejsza przez algorytm wyszukiwarki.
Ważne! Aby stosować linki dofollow, nie musisz edytować kodu HTML. Brak atrybutu w linku jest jednoznaczny z atrybutami follow i dofollow. W efekcie każdy z poniższych linków jest odczytywany przez roboty w ten sam sposób:
- <a href=”https://funkymedia.pl/”>FunkyMedia</a>
- <a href=”https://funkymedia.pl/” rel=”follow”>FunkyMedia</a>
- <a href=”https://funkymedia.pl/” rel=”dofollow”>FunkyMedia</a>
Linki nofollow, czyli atrybut rel=”nofollow”
Z racji tego, że atrybut rel=”nofollow” stanowi przeciwieństwo atrybutu dofollow, linki nofollow są informacją dla robotów, by nie śledziły witryny umieszczonej w linku ani nie przekazywały jej mocy. Warto jednak zauważyć, że polecenie zaniechania śledzenia jest raczej sugestią niż bezwzględnym zakazem. Innymi słowy: nawet jeśli zastosujesz rel=”nofollow”, w niektórych przypadkach do strony internetowej zostanie przekazana moc z Twojej witryny. Jako twórca linku nie masz wpływu na ostateczną decyzję algorytmu.
Nie ulega za to wątpliwości, że linki nofollow mają korzystny wpływ na profil linków danej witryny, ponieważ dla algorytmu liczy się ogólna liczba pozyskanych linków. Ponadto rel=”nofollow” stanowi przeciwwagę dla atrybutu rel=”dofollow” i jest traktowany jako naturalny. Występuje np. na forach, w komentarzach czy social media, gdzie użytkownicy z własnej woli polecają sobie strony internetowe (przeciwieństwo publikowania linków w zamian za opłatę). W efekcie chociaż linki nofollow nie służą do pozycjonowania stron internetowych, ich pozyskiwanie jest niezbędne.
Oczywiście atrybut rel=”nofollow” bywa korzystny także dla właściciela witryny, na której pojawia się link. Jeżeli nie ma zaufania do linkowanej strony ani nie chce przekazywać mocy, powinien go zastosować. Sprawdza się też do oznaczania niektórych podstron w obrębie domeny, np. tych o niskiej jakości dla robotów (strona logowania czy koszyka, polityka prywatności). Nawet jeśli rel=”nofollow” nie przekaże mocy podstronie i zniechęci roboty przed zajrzeniem na nią, przysłuży się nawigacji (wartość dla użytkowników) i strukturze linków strony.
Zachęcamy do pogłębienia wiedzy o linkach nofollow i dofollow: Linki nofollow, dofollow – różnice i zastosowanie.
Zamienniki atrybutu rel=”nofollow”
Jeszcze kilka lat temu atrybut rel=”nofollow” był właściwym oznaczeniem dla linków do stron internetowych, którym się nie ufało, które zawierały treści niskiej jakości, którym nie chciało się przekazywać mocy, a także linków sponsorowanych i publikowanych w witrynie przez użytkowników, chociażby w komentarzach czy sekcji opinii. Obecnie jednak Google preferuje rozróżnienie atrybutów na rel=”nofollow”, rel=”sponsored” i rel=”ugc”.*
* Nie musisz edytować linków, które masz na stronie od dawna, i zmieniać im atrybutów. Zwłaszcza jeśli jest ich dużo. Wystarczy, że zapamiętasz zasadę i będziesz postępował zgodnie z nią podczas tworzenia nowych odnośników.
Linki sponsorowane, czyli atrybut rel=”sponsored”
Atrybut nofollow zastąpiono m.in. w przypadku linków sponsorowanych – stworzono dla nich atrybut rel=”sponsored”. Kiedy publikuje się artykuł opłacony przez reklamodawcę, każdy umieszczony w nim link do strony reklamodawcy powinien zostać oznaczony właśnie atrybutem rel=”sponsored”. Natomiast jeżeli w tekście zostały wykorzystane dodatkowe linki, chociażby do stron źródłowych z badaniami, raportami, rozszerzonymi treściami na dany temat i materiałami, na podstawie których powstał artykuł, można je pozostawić jako domyślne linki dofollow.
Korzystanie z atrybutu rel=”sponsored” jest bezwzględnie wymagane przez firmę Google. Roboty muszą wiedzieć, który link pojawił się na danej stronie tylko dlatego, że ktoś za niego zapłacił. Wówczas mogą zachować się wobec niego tak samo, jak wobec linku nofollow: wstrzymać się od śledzenia i/lub nie przekazywać mocy z witryny linkującej.
Chodzi o to, by wysokiej oceny jakości strony i zaufania algorytmu nie można było kupić. Wartości te powinno się wypracować naturalnie. (Przypominamy, że SEO stanowi manipulację algorytmem, więc samo w sobie jest zwalczane przez Google – stąd ciągłe aktualizacje algorytmów).
Atrybut rel=”sponsored” w świetle wartości dla SEO
Możesz się zastanawiać, czy przypadkiem stosowanie atrybutu rel=”sponsored” nie szkodzi SEO. Odpowiedź jest jedna: oczywiście, że szkodzi. Tylko czy w interesie Google leży pozwalanie na pozycjonowanie stron internetowych i sprzyjanie praktykom SEO? Wręcz przeciwnie.
Jak wspomnieliśmy, pozycjonowanie z założenia nastawione jest na manipulację algorytmem, czemu Google stara się zapobiegać. Firma chce, by użytkownicy otrzymywali wyniki wyszukiwania jak najbardziej dopasowane do swoich zapytań, nie zaś wynikające z opłacania marketingowców. Od płatnych wyników jest system reklamowy Google Ads.
Z kolei właściciele firm wolą, by to ich strony pojawiały się wysoko w organicznych wynikach wyszukiwania, nawet jeśli konkurenci posiadają treści lepszej jakości. SEO stanowi zatem wieczną zabawę w kotka i myszkę pomiędzy firmą Google a pozycjonerami, a nakaz stosowania atrybutu rel=”sponsored” powstał jako broń wyszukiwarki wycelowana w agencje pozycjonujące i ich klientów.
Linki tworzone przez użytkowników, czyli atrybut rel=”ugc”
Drugą alternatywą atrybutu rel=”nofollow”, wykorzystywaną jednak w zupełnie innej sytuacji niż rel=”sponsored”, jest rel=”ugc”. W tym przypadku mamy do czynienia z linkami tworzonymi przez użytkowników. Doskonałe przykłady stanowią komentarze, opinie i recenzje publikowane w Twojej witrynie (a także na forach i w social media). Ponieważ nie możesz wiedzieć, jakiej jakości będą strony internetowe, którymi postanowią podzielić się użytkownicy, rozsądnym działaniem jest odgórne opatrzenie ich właśnie atrybutem rel=”ugc”.
Akronim wpisany w atrybut rel=”ugc” pochodzi od nazwy user-generated content, czyli dosłownie treści wygenerowanych przez użytkowników.
Linki chroniące prywatność właściciela i użytkownika witryny odsyłającej, czyli atrybut rel=”noreferrer”
Nie ulega wątpliwości, że najbardziej popularne są linki nofollow i dofollow. A jednak podczas tworzenia odnośników możemy zastosować także atrybut rel=”noreferrer”. On oraz rel=”noopener”, który omówiliśmy w dalszej części artykułu, to atrybuty nowe na tle nofollow i dofollow.
Atrybut rel=”noreferrer” jest elementem języka HTML5. Jego występowanie w linku stanowi sygnał dla robotów, żeby nie przesyłały informacji na temat strony źródłowej witrynie docelowej. W efekcie przekaz zostaje zaszyfrowany, a właściciel witryny podlinkowanej nie wie, z jakiego źródła pozyskał ruch. Nie sprawdzi tego w Google Analytics ani innym narzędziu.
Noreferrer vs. nofollow – rozróżnienie atrybutów
Z perspektywy użytkownika rel=”noreferrer” i rel=”nofollow” wyglądają dokładnie tak samo. To po prostu linki, które odbiorca może kliknąć. Znacząco inne jednak jest ich znaczenie dla robotów wyszukiwarek. W rezultacie wbrew częstej opinii osób niezaznajomionych z tematyką SEO, iż rel=”noreferrer” i „nofollow” oznaczają to samo, atrybutów nie można stosować zamiennie – działają w inny sposób i wywołują odmienny efekt.
Celem wykorzystania atrybutu rel=”noreferrer” jest ukrycie nagłówka HTTP, dzięki czemu właściciel i użytkownik witryny źródłowej zyskują większą prywatność – analityk linkowanego serwisu nie wie, skąd przyszedł odbiorca. Natomiast oznaczone w ten sposób odnośniki jak najbardziej mogą przekazywać moc, czego nie robią linki nofollow. Innymi słowy: zastosowanie atrybutu rel=”noreferrer” nie wpływa na SEO negatywnie. Z perspektywy pozycjonowania strony rel=”noreferrer” jest równy rel=”dofollow” (bądź brakowi oznaczenia).
Target =”_blank” – otwarcie strony internetowej w nowym oknie
Target =”_blank” nie jest atrybutem relacji w takim sensie, w jakim są nimi nofollow, sponsored, ugc, noreferrer i noopener. To znacznik, który powoduje otwarcie strony w nowej karcie bądź nowym oknie. W ten sposób użytkownik zostaje przekierowany do treści innej podstrony/witryny, jednocześnie nie opuszczając poprzedniej.
Zaletą rozwiązania jest zatrzymanie użytkownika na stronie (zwłaszcza gdy chodzi o link wyjściowy), a także umożliwienie mu spokojnego dokończenia tego, co robił: czytania artykułu, wyszukiwania produktów do zakupu, dodawania ich do koszyka itd.
Niestety w przypadku korzystania ze znacznika target =”_blank” możemy przypadkowo narazić odbiorców na niebezpieczeństwo. Luka w znaczniku sprawia, że proces otwierania witryny w nowej karcie nie zostaje odpowiednio zabezpieczony i może zostać przejęty przez hakerów. Ci zaś błyskawicznie podmienią albo treść nowo otwartej strony, albo nawet treści na źródłowej.
Otwieranie nowych kart przez target =”_blank” a phishing
W powyższej sytuacji mówimy o nielegalnym i nieetycznym działaniu o nazwie phishing. To metoda stosowana przez hakerów do podmiany istniejących i bezpiecznych treści na stronie internetowej na nowe, przygotowane przez nich. W efekcie hakerzy mogą podszyć się pod inną osobę czy instytucję i próbować wyłudzić od odbiorców cenne informacje: od danych do logowania, po dane osobowe i kredytowe. Nieświadomy użytkownik może też pobrać szkodliwe oprogramowanie poprzez pozornie niewinne akcje podejmowane na hakerskich stronach, np. klikanie linków w menu.
Ochrona przed potencjalnie szkodliwym otwieraniem linków, czyli atrybut rel=”noopener”
Atrybut rel=”noopener” jest odpowiedzią na potencjalne zagrożenie wynikające ze stosowania znacznika target =”_blank” i otwieranie stron w nowej karcie czy nowym oknie. Użycie go wprowadza pewne ograniczenie dla linków otwieranych w tle, a co za tym idzie użytkownicy zostają zabezpieczeni przed aktywnością hakerów i phishingiem.
Co istotne, hakerzy mogą uzyskać dostęp do strony internetowej i zmienić jej treść, nawet jeśli link występuje w innej domenie. To z kolei oznacza, że pozyskiwanie linków przychodzących z atrybutem rel=”noopener” leży w Twoim interesie. Kiedy odbiorcy postanowią kliknąć link, przeniosą się na Twoją prawdziwą witrynę, nie zaś stronę podstawioną przez oszustów.
Połączenie atrybutów rel=”noopener, noreferrer, nofollow”
Zdarza się, że atrybuty nofollow, noreferrer i noopener stosowane są w połączeniu. Czasem świadomie korzysta z nich autor linku, często jednak pojawiają się odgórnie, ponieważ taką funkcjonalność przewiduje dany CMS. Dobrym przykładem jest WordPress, w którym rel=”noopener” i rel=”noreferrer” zostają wstawione automatycznie, kiedy autor utworzy link (czy to nofollow, czy to dofollow).
I rzeczywiście, aby chronić odbiorców podczas klikania linków wyjściowych do stron, których wartości nie jesteś w stanie ocenić, warto stosować połączenie powyższych atrybutów. Poza tym nawet kiedy linkujesz do innej podstrony w obrębie swojej domeny, dodatek rel=”noopener” okaże się korzystny, gdyż zabezpieczy proces otwierania nowej karty przed potencjalnym przejęciem jej zawartości przez hakerów.
Nie musisz za to – w większości przypadków; o wyjątkach dowiesz się w dalszej części artykułu – korzystać z atrybutu nofollow, kiedy linkowana jest wyłącznie Twoja domena, czyli kiedy stosujesz linki wewnętrzne. Noreferrer także nie jest atrybutem koniecznym, zwłaszcza w obrębie jednej domeny.
Zastosowanie atrybutu rel=”canonical” – linki kanoniczne
Stosowanie linków kanonicznych pełni zupełnie inną funkcję niż posługiwanie się odnośnikami dofollow, nofollow, sponsored, ugc, noopener czy noreferrer. Ponieważ jednak atrybut rel=”canonical” wpływa na SEO, postanowiliśmy wspomnieć o nim przy okazji omawiania dzisiejszego tematu.
Zapomnij na chwilę o linku jako takim, czyli odnośniku do innej podstrony bądź witryny umieszczanym w treści strony. Zamiast tego pomyśl o dowolnej podstronie, np. produktowej. Jeżeli masz poprawną strukturę linków w serwisie, do owej podstrony prowadzi tylko jeden adres URL. Natomiast może się zdarzyć, że na podstronę da się wejść poprzez kilka adresów, np.:
- http://domena.pl/nazwa-kategorii/nazwa-produktu-x/
- http://domena.pl/sklepowe-nowosci/nazwa-produktu-x/
- http://domena.pl/przeceny-wyprzedaze/nazwa-produktu-x/
W powyższej sytuacji do pojedynczej podstrony prowadzą aż trzy odmienne adresy URL (może być ich jeszcze więcej!). Roboty Google spróbują zaindeksować wszystkie, a ponieważ zarejestrują zduplikowane treści, ocenią podstronę jako niskiej jakości i nie wyświetlą na wysokiej pozycji w wynikach wyszukiwania. Twoje działania SEO – publikowanie wartościowych treści, pozyskiwanie linków itd. – zostaną zmarnowane.
Aby zapobiec niekorzystnej indeksacji, musisz wskazać robotom najważniejszy adres URL – ten, który zawiera oryginalne treści. W powyższym przykładzie będzie to http://domena.pl/nazwa-kategorii/nazwa-produktu-x/, ponieważ produkt X zapewne niebawem zniknie z nowości i przecen. Adres kanoniczny to właśnie ten adres URL, który algorytm ma potraktować jako właściwy.
Niekiedy można zastosować przekierowanie 301, choć należy pamiętać, że te dwa sposoby nie są zamiennikami i nie w każdej sytuacji będą pasowały oba. Przekierowanie 301 sprawdzi się np. do wskazania właściwej podstrony z artykułem, jeśli prowadzą do niej takie linki:
- http://domena.pl/blog/nazwa-kategorii-blogowej/tytul-artykulu/
- http://domena.pl/blog/tytul-artykulu/
- http://domena.pl/tytul-artykulu/
Które linki i atrybuty służą do pozycjonowania stron internetowych? Tworzenie linku SEO
Linki SEO, a więc odnośniki pozwalające na śledzenie i przekazujące moc witrynie docelowej, to przede wszystkim linki dofollow. Chociaż firma Google we Wskazówkach dla webmasterów poucza, że odnośnikom opłaconym przez reklamodawcę należy przypisać atrybut rel=”sponsored” – w innym wypadku oba serwisy mogą zostać ukarane! – podczas kupowania linków sponsorowanych powinieneś raczej szukać takich stron, które dopuszczają atrybut dofollow.
Pozycjonowanie wspiera więc atrybut dofollow. Ale nie tylko! Choć niektórzy patrzą na rel=”noreferrer” z nieufnością, w rzeczywistości nie zakłóca on procesu pozycjonowania jako takiego. Jest niekorzystny jedynie z tego powodu, że nie możemy ocenić, z jakiej strony pozyskaliśmy ruch (parametry w Google Analytics ulegają wpływowi atrybutu na skutek ochrony prywatności właściciela i użytkowników witryny źródłowej). W efekcie nie zmierzymy konwersji z danego serwisu, a przynajmniej nie zrobimy tego w łatwy sposób. Z kolei atrybut rel=”noopener” wręcz przysłuży się SEO, ponieważ przekieruje użytkownika na właściwą i bezpieczną stronę, nie zaś witrynę podstawioną przez hakerów.
Skoro już wiesz, jakie linki są korzystne dla pozycji Twojej strony w wynikach wyszukiwania, sprawdź, w jaki sposób je zdobywać:
- Skuteczne sposoby pozyskiwania linków (SEO link building)
- Marketing szeptany w internecie – czym jest i jak go prowadzić?
- Czym są artykuł gościnny i artykuł sponsorowany? Link building (SEO)
- Zaplecze SEO – co to jest i jakie daje korzyści?
- Czym jest evergreen content marketing?
- Skuteczny sposób na pozyskiwanie linków? Link baiting!
Który atrybut rel=”…” nie sprzyja SEO?
Niewątpliwie trudniej będzie osiągnąć wysokie pozycje w wynikach wyszukiwanych za pomocą atrybutów nofollow, sponsored i ugc, choć niejedna firma SEO przeprowadziła testy i uzyskała wyniki pozytywne. Niestety niejedna też uzyskała negatywne, więc jeśli chcesz podjąć ryzyko i podmienić część linków dofollow np. na odnośniki z atrybutem rel=”sponsored”, rób to bardzo ostrożnie i obserwuj sytuację.
Uwaga! Wspomniane wyżej „testy na żywym organizmie” dzielą się na dwa rodzaje. W sytuacji, w której strona pozyskiwała wyłącznie linki nofollow (czyli rzekomo nieprzekazujące mocy), rzeczywiście uzyskiwała lepsze wyniki w wyszukiwarce. Natomiast kiedy część już posiadanych linków dofollow zamieniono na sponsored, pozycje spadły.
Może to oznaczać, że atrybut rel=”nofollow” – zgodnie ze stanowiskiem Google – stanowi jedynie sugestię i jest w stanie poprawić widoczność strony w indeksie. Dzieje się tak jednak tylko w przypadku uzyskiwania nowych linków. Natomiast kiedy obecne atrybuty dofollow zostaną podmienione na „gorszej jakości” nofollow, sponsored czy ugc, znacząca część mocy zostanie odebrana (utracona).
Tworzenie linków rel: noopener, noreferrer, nofollow i innych
Omówione dziś atrybuty linków możemy podzielić na trzy grupy pod względem stosowania – łatwości tworzenia oraz miejsca, w którym się je umieszcza.
- Jeśli chcemy stworzyć link dofollow, nofollow, noreferrer, noopener bądź sponsored, wystarczy, że wstawimy odpowiedni atrybut do formułki: <a href=”adres-domeny.pl” rel=”wybrany-atrybut”>anchor text</a>. Aby dodać atrybut, należy wejść w kod HTML edytowanej treści, np. artykułu czy opisu produktu.
- Na tle powyższych atrybutów relacja linku rel=”ugc” sprawia pewien problem, ponieważ nie jesteśmy w stanie edytować pojedynczego linku w łatwy ani szybki sposób (czasem w ogóle nie da się tego zrobić z poziomu CMS-a). Tego rodzaju atrybut najczęściej wbudowany jest w szablon, zatem aby zmienić wszystkie linki tworzone przez użytkowników i dodać im atrybut rel=”ugc”, musisz znaleźć właściwy fragment w kodzie HTML szablonu. Jeśli nie umiesz zrobić tego samodzielnie, zgłoś się do webmastera, by nie popsuć niczego na stronie, a tym bardziej nie zrobić niedźwiedziej przysługi SEO.
- Tak jak wspomnieliśmy, linki kanoniczne są osobną kategorią linków względem zaprezentowanych wyżej, toteż miejsce ich stosowania i formułka są zupełnie inne. Aby wskazać kanoniczny adres URL robotom wyszukiwarki, musimy edytować kod HTML strony i w sekcji <head></head> wstawić linijkę: <link rel=”canonical” href=”kanoniczny-adres.pl”/>. Alternatywą jest wklejenie kanonicznych adresów URL do mapy witryny.
Pssst! Zdobądź wiedzę na pokrewny temat, również dotyczący linków. Dowiedz się, czym jest anchor text, jakie ma typy i w jaki sposób stosować go z korzyścią dla SEO. Przeczytaj artykuł: Anchor text – co to jest i jakie ma rodzaje?
Z którego atrybutu korzystać w linkach wewnętrznych?
Podstawą w linkowaniu wewnętrznym jest używanie odnośników dofollow. Pozwalają robotom na śledzenie zawartości, umacniając tym samym strukturę linków strony. Należy jednak pamiętać, by nie przesadzać z linkami i nie stosować kilkunastu w tekście składającym się z kilku zdań.
Atrybut nofollow wykorzystuje się podczas linkowania wewnętrznego w celu ograniczenia dostępu robotom do treści, które nie mają dużej wartości. Chodzi tu o treści zduplikowane, krótkie, generyczne, zapisane w językach innych niż HTML. Dobrymi przykładami są podstrony rejestracji i logowania, regulaminy i polityki prywatności, a także landing page’e. Ponadto takim podstronom przypisuje się tag noindex w sekcji <head></head> – ręcznie bądź za pomocą wtyczki, np. Yoast (dostępnej dla CMS-a WordPress).
Poznaj różnice między znacznikami noindex i nofollow.
Atrybuty rel=”sponsored” oraz rel=”ugc” nie mają zastosowania w linkowaniu wewnętrznym. Sprawdzi się za to rel=”noopener”, czyli atrybut chroniący przed przejęciem procesu otwierania linku przez hakerów. Z kolei rel=”noreferrer” nie powinien zaszkodzić, więc jeśli Twój CMS dodaje go automatycznie, nie musisz pamiętać o usuwaniu. Jeżeli zaś nie dodaje – sam też nie musisz o to dbać.
Którym atrybutem oznaczyć link wychodzący?
Do oznaczania linków wychodzących sprawdzi się każdy z omówionych dziś atrybutów. Będą one jednak miały odmienny efekt. Jako nofollow oznaczaj odnośniki do stron, których wysokiej jakości nie jesteś pewny. Warto wiedzieć, że serwis niskiej jakości, wobec którego nie zastosujesz atrybutu nofollow, może pogorszyć Twoją pozycję w wynikach wyszukiwania.
Rel=”sponsored” zarezerwuj dla linków sponsorowanych, natomiast rel=”ugc” dla sekcji komentarzy, opinii i recenzji. Linkami dofollow pozostaw te, które prowadzą do stron wartościowych i z którymi chcesz się podzielić częścią mocy swojej witryny.
Do wszystkich linków otwieranych w nowym oknie/nowej karcie stosuj atrybut rel=”noopener” w celu zapewnienia ochrony odbiorcom. Z kolei rel=”noreferrer” wykorzystaj w sytuacji, w której zależy Ci na zachowaniu prywatności: swojej i użytkowników strony.
Co z linkami przychodzącymi? Których atrybutów używać?
Aby odpowiedzieć na powyższe pytania, należy się zastanowić, w jakim celu pozyskujemy linki. Jeśli zależy Ci na otrzymaniu części mocy serwisów, w których pojawiają się odnośniki zwrotne, zadbaj o to, by były dofollow. Pamiętaj jednak, by pojawiać się na stronach zewnętrznych również ze znacznikiem przeciwnym – nofollow. Znacząca przewaga jednych nad drugimi wpłynie na SEO niekorzystnie.
Należy dbać o naturalny profil linków, czyli wyważyć dofollow i nofollow. Więcej na temat naturalnego profilu linków przeczytasz w artykułach: Naturalne linkowanie stron. Jak zdobywać naturalne linki? oraz Co to są nienaturalne linki przychodzące?
Tak jak wspomnieliśmy, Twoja domena zyska za sprawą linków przychodzących z atrybutem rel=”noopener”. Dzięki bezpiecznemu procesowi otwierania strony użytkownik znajdzie się tam, gdzie powinien. Natomiast przez użycie rel=”noreferrer” nie zobaczysz, ile ruchu przyniósł Ci dany link, mimo iż otrzymasz moc z serwisu źródłowego.
Atrybuty rel=”sponsored” i rel=”ugc” wpłyną na pozycjonowanie w takim samym stopniu jak rel=”nofollow”, czyli niewielkim. Ich wartość rozpatruje się raczej pod kątem nawigacji, szerzenia świadomości i rozpoznawalności, wzbogacania profilu linków i dbania o jego naturalność.
Pozycjonowanie witryny z agencją SEO
Wszystkie omówione dziś atrybuty służą lepszej organizacji linków i poprawnej komunikacji webmasterów z robotami Google. Przysługują się SEO, ponieważ dzięki organizacji i komunikacji strona może zostać zaindeksowana w wynikach wyszukiwania i uzyskać wysokie pozycje na związane z jej tematyką słowa kluczowe.
Ale pozycjonowanie stron internetowych to nie tylko linki i ich atrybuty. By osiągać najlepsze rezultaty SEO, trzeba połączyć działania on-site i off-site. Należy dbać o stronę poprzez optymalizację, tworzenie wartościowych tekstów, ciągłe dostosowywanie jej do zmian (aktualizacji algorytmów Google). Nie obędzie się również bez zdobywania linków z wartościowych witryn – tu z kolei przydaje się umiejętność typowania właściwych, wysokiej jakości serwisów.
Jeżeli chcesz się podjąć zadania we własnym zakresie, koniecznie zajrzyj na nasz blog. Dla osób zainteresowanych pozycjonowaniem strony stworzyliśmy szereg poradników dotyczących SEO i marketingu w internecie ogółem. Mało tego, wracaj do nas regularnie, ponieważ w każdym tygodniu pojawiają się nowe treści.
Z kolei dla osób zainteresowanych uzyskaniem częściowej pomocy w pozycjonowaniu witryny bądź przekazaniem całego procesu SEO specjalistom przygotowaliśmy ofertę współpracy. Przeczytaj, na czym polega pozycjonowanie w FunkyMedia. Napisz do nas i daj znać, jaki efekt Cię interesuje. Masz już sprecyzowane cele, wytypowane słowa kluczowe bądź zbadany grunt pod kątem konkurencji? Jeśli nie, nie szkodzi – wykonamy audyt Twojej strony i analizę konkurencji samodzielnie. Czekamy na Twoją wiadomość!