Analiza serwisu Shein.com – sprytne metody pozyskiwania klientów przez chińskiego giganta

Szukając w internecie materiałów na temat chińskiego sklepu Shein, łatwo znaleźć publikacje poświęcone (niskiej) jakości sprzedawanych w nim przedmiotów czy też (złego) traktowania pracowników. Trudniej natomiast trafić na informacje na temat samego serwisu, który przecież stanowi jeden z elementów, dzięki którym Shein tak dobrze radzi sobie ze sprzedażą.

„Tak dobrze”, czyli jak? Już trzy lata temu, w maju 2021 roku, aplikację pobrano łącznie 250 milionów razy, a każdego dnia w sklepie dokonywały zakupu 22 miliony osób. Tym samym Shein pokonał H&M i Zarę. Niewątpliwie wpłynęły na ten fakt walory takie jak bogaty asortyment, piorunująca rotacja przedmiotów (co najmniej 1000 nowych produktów każdego dnia) oraz superniskie ceny. Dziś jednak chcę Ci pokazać, że składową sukcesu jest również strona internetowa Shein.com. Części rozwiązań nie będziesz w stanie zastosować w swoim sklepie – zresztą nie wszystkie warto – ale częścią możesz się zainspirować. Zapraszam zatem na autorskie case study serwisu Shein.com w wersji desktopowej!

Witaj na polskiej stronie [Shein]. Po prostu zarejestruj się i używaj!

Poruszając się po Shein.com, mam w pamięci, iż jest to wielobranżowy sklep internetowy, niemniej czasem trudno mi się oprzeć wrażeniu, że mam do czynienia z wirtualną grą. Kiedy wchodzi się na stronę po raz pierwszy*, otrzymuje się komunikat: „Witaj na polskiej stronie. Po prostu zarejestruj się i używaj”. Tak oto sprzedawca zapewnia, że korzystanie z jego serwisu jest bajecznie łatwe. Warto też zauważyć, że nie pojawiają się tu sformułowania „sklep internetowy” ani „kupuj”. Nikt nie każe mi niczego kupować, przynajmniej na razie. Mam po prostu używać i mieć z tego frajdę.

* Ten sam widok można uzyskać po wejściu na Shein.com w trybie incognito.

W tym samym widoku otrzymuje się najważniejsze informacje o „używaniu” Shein.com, które skądinąd pojawią się przed oczami użytkownika jeszcze wielokrotnie, przypominając mu o atrakcyjności zakupów w Shein. Mowa o 20% zniżki na pierwsze zamówienie, bezpłatnej dostawie i bezpłatnych zwrotach. Tyle rzeczy za darmo? Aż szkoda nie zamówić!

Litery są duże, proste, czytelne. Dopiero później pojawia się przycisk „Kup teraz” przekonujący do rozpoczęcia przygody zakupowej. Jest też zachęta dla osób wysyłających zamówienie do innych krajów, aby odwiedziły międzynarodową wersję serwisu Shein.com. Ciasteczka można zaakceptować lub nie, po czym rozpoczyna się zabawa.

Kupony rabatowe na start

Pop-upy są passe i irytują użytkowników strony, poza tym mogą mieć niekorzystny wpływ na SEO. Dobry marketingowiec doradzi swojemu klientowi, zwłaszcza dopiero rozpoczynającemu przygodę z e-commerce bądź pozycjonowaniem witryny, żeby zrezygnował z ich używania.

A jednak pop-upy na Shein.com to element gry, który odbierany jest raczej pozytywnie. W końcu okienka nie wyskakują po to, by zmusić użytkownika do jakiejś nieprzynoszącej mu żadnej korzyści akcji, tylko aby dać mu prezent: kupony rabatowe. Chociaż napis „Zapisz się aby otrzymać kupony poniżej” jasno daje do zrozumienia, iż jest to oferta tylko dla nowych klientów, sama wielokrotnie przyłapałam się na bezwiednym czytaniu propozycji rabatowych.

Zdecydowanie warto podkreślić jakość promocji: 40% przy zamówieniu powyżej 39 zł to naprawdę niezła okazja! Jednakże atrakcyjność upustu to nie jedyny element, na który należy zwrócić uwagę. Kolejne to treść buttona: „Zbierz wszystko”, a także ruchoma wirtualna łapka sugerująca naciśnięcie przycisku – ponownie jak w grze komputerowej. Sprzedawca zwraca się do klienta jak do kolekcjonera, odkrywcy czy uczestnika zabawy, nie zaś osoby, która ma za chwilę wydać pieniądze.

Pop-upów nigdy dość?

Cokolwiek zdecyduję się zrobić, Shein.com ma na mnie sposób. Przewiduje wszystkie kroki, które mogę wykonać – to sprytna zagrywka. Po pierwsze jeśli grzecznie kliknę „Zbierz wszystko” i się zarejestruję, przyzna mi rabaty i zachęci do „zbierania” przedmiotów. Po drugie jeśli pokornie kliknę „Zbierz wszystko”, ale zmienię zdanie i jednak nie będę chciała się zarejestrować, przypomni mi, co tracę, wyświetlając następujący pop-up:

Po trzecie jeśli pozostanę przy decyzji o nierejestrowaniu się lub od razu zamknę pop-up z rabatami, pojawi się jeszcze jedno przypomnienie o promocji, która czeka na mnie tuż-tuż. Ma ono formę okienka wysuwającego się z prawej strony. Nie da się go zamknąć, ale można je zwinąć i ponownie rozwinąć w dowolnej chwili, jeśli jednak zmieni się zdanie i postanowi skorzystać z rabatu.

Nie jestem przekonana, czy aż tak duża liczba pop-upów jest konieczna. Pierwszy wydaje się w porządku, ale ten wysuwany z boku to już dla mnie zbyt wiele. Skoro Shein.com z niego korzystna, prawdopodobnie zweryfikował jego skuteczność i upewnił się, że konsekwentne przypominanie o bonusach dla zarejestrowanych użytkowników działa. Ponadto dla nowych klientów może to być elementem interaktywnej gry: Czy uda mi się złapać promocje? Jakie złapię? Ile? Gdzie jeszcze są schowane?

Ale, ale! Muszę oddać Shein.com to, że pop-upy atakują jedynie nowych użytkowników. No dobrze, prawdziwie nowych i pozornie nowych, czyli tych, którzy po prostu nie są aktualnie zalogowani. Po zalogowaniu wszelkie uciążliwości znikają. Kiedy powraca się na serwis, będąc zalogowanym, wyświetla się po prostu strona główna. Natomiast w panelu logowania pojawia się już tylko jeden, skromny, nienarzucający się pasek:

Ukryte promocje za ściągnięcie aplikacji

A skoro już o ukrytych promocjach mowa, znalazłam trzy – choć pewnie jest ich więcej – wszystkie poświęcone rabatowi za ściągnięcie aplikacji i przeglądanie sklepu Shein za jej pomocą. Pierwsza informacja ukryta jest w prawym dolnym rogu ekranu. Kiedy zaczyna się scrollować stronę w dół, pojawiają się dwie ikony: funkcjonalna (szybkiego powrotu na górę serwisu) i marketingowa (z informacją o promocji). Wystarczy na nią najechać, by poznać treść.

Druga ukryta reklama dotycząca aplikacji znajduje się w widoku kategorii produktowej, na samym dole panelu służącego do wyboru parametrów, znajdującego się po lewej stronie:

Trzecia natomiast skrywa się pod przedmiotami w widoku kategorii – na samym dole, tuż nad stopką:

Warto zauważyć, że powyższe promocje – a dokładnie pierwsza i dwie kolejne – mają inne kody i inne wartości rabatów. Być może jeśli „gracz” dobrze rozejrzy się po serwisie Shein.com, znajdzie ich więcej i będzie mógł wybrać dla siebie najkorzystniejszą. W końcu już na początku został zachęcony, by „zebrać wszystko”.

Informacja nie do przeoczenia

Jak sprawić, by najważniejsze z perspektywy sprzedawcy informacje na pewno dotarły do klienta i utrwaliły się w jego pamięci? Wyświetlić mu pop-up? Wysłać e-mail? Podążyć za nim reklamami w ramach remarketingu? Shein.com sięga po każdą z tych opcji, jednak przede wszystkim częstuje użytkownika szerokim czerwonym paskiem znajdującym się na każdej podstronie serwisu, i to na najwyższej pozycji: nad logo i menu. Na pasku są duże, czytelne litery i krótkie, treściwe hasło: „Darmowa wysyłka na zamówienia powyżej 39 zł”. Do tego ikona samolotu, żeby „gracz” zyskał pewność, że dotyczy to wysyłek międzynarodowych.

Ów pasek informacyjny jest udanym elementem marketingowym Shein.com. Po pierwsze przykuwa wzrok alarmującym kolorem – odbiorca się zastanawia, czy czerwony nie oznacza przypadkiem, że promocja jest tylko chwilowa. Może lepiej brać teraz, bo jutro zniknie! Po drugie znajduje się w miejscu, w którym zwyczajowo wyświetlają się informacje o ciasteczkach lub inne istotne dla korzystania z serwisu, np. o urlopie sprzedawcy. Po trzecie przypomina i utrwala informację, z którą „gracz” miał okazję zapoznać się już wiele razy – chociażby dzięki pop-upom. Po czwarte zawiera treść krótką, jednoznaczną, atrakcyjną. Po piąte znajduje się na każdej podstronie, więc jeśli użytkownik jednak nie zdecyduje się na zakupy, zaraz na niego spojrzy, przypomni sobie o bezpłatnej wysyłce i może jednak coś weźmie, bo czemu nie? W końcu wystarczy wydać tylko 39,01 zł (warto dodać, że mózg rejestruje „3” i nie bierze pod uwagę, że to bardziej 40 niż 30 zł; ten chwyt marketingowy jest tak stary, że ma długą brodę).

Można by pomyśleć, że to już wszystko, ale wcale nie! Pasek informacyjny jest na dodatek interaktywny: klikalny. Po kliknięciu go „gracz” przenosi się do kategorii wyprzedaży. Nie wiem, na jakiej zasadzie wybierane są produkty wyświetlane w tej kategorii, niemniej widzę tu mieszankę przedmiotów, które niedawno oglądałam, podobnych do nich oraz nowych dla mnie.

Organizacja strony głównej Shein.com

Trudno powiedzieć, że Shein.com to strona ładna. Wspomniany we wstępie sklep H&M ma ładną witrynę: schludną, zgrabną. Shein.com z kolei wydaje się chaotyczny i przeładowany informacjami, a do tego ma szablon, który zatrzymał się w czasie lata wstecz. Moim zdaniem przypomina tani jarmark, którym de facto jest. Jak widać, wcale nie próbuje tego ukryć.

A jednak mimo pewnej szkaradności wizualnej serwis jest bardzo funkcjonalny i jeszcze bardziej sprzedażowy. Pod omówionym już czerwonym paskiem wyświetlają się równolegle logo i pole wyszukiwania oraz ikony panelu klienta, koszyka, listy ulubionych produktów itd. Istotne jest to, że panel klienta, koszyk oraz lista polubionych przedmiotów znajdują się osobno – przejście do ich widoku wymaga zaledwie jednego kliknięcia.

Niżej znajduje się rozwijane i kompleksowe menu wraz z obrazkami poglądowymi produktów znajdujących się w podkategoriach (duży plus za to menu!), kolejny pasek przypominający o największych zaletach sklepu Shein i banner ze zmieniającymi się obrazkami – nikogo nie zaskoczę – zawierającymi informacje o najatrakcyjniejszych ofertach. Pod bannerem jest jeszcze jedno przypomnienie o rabatach, tym razem za zakupy od pewnej kwoty. Mogą z nich skorzystać także osoby, które zarejestrowały się na Shein.com dawno temu, w związku z czym nie przysługują im promocje dla nowych użytkowników.

Dalej strona główna Shein.com wygląda podobnie pod względem sprzedażowym. Odbiorca dostaje zestaw najpopularniejszych kategorii – dopasowanych wizualnie do aktualnego motywu przewodniego, w tym przypadku zimowych promocji – banner strefy wyprzedaży i różnorodne widgety do przeglądania produktów z kategorii wyprzedaży, szybkich wysyłek, popularnych przedmiotów.

Shein.com jak Netflix lub inny serwis VOD

Dwa elementy strony głównej Shein.com zasługują na omówienie w oddzielnym punkcie. Pierwszym jest widget kategorii Spotlight projektu Shein X:

Gdyby nie fakt, iż wiedziałam, że weszłam na stronę sklepu internetowego, mogłabym odnieść wrażenie, że jestem w serwisie Netflix bądź innym VOD. Tutaj bowiem wyświetlone są obrazki kategorii, które wyglądają jak okładki filmów. W rzeczywistości są to grafiki reklamowe projektów odzieżowo-gadżetowych, które Shein stworzył we współpracy z różnymi projektantami i artystami oraz markami. Są tu oryginalne ubrania i akcesoria m.in. z kolekcji Tom and Jerry, Hello Kitty and Friends, Teenage Mutant Ninja Turtles, Garfield. Niektóre podstrony kategorii wyglądają zupełnie inaczej niż reszta serwisu Shein.com. Przykładowo kampania Teenage Mutant Ninja Turtles powstała we współpracy z kanałem telewizyjnym Nickelodeon ma dedykowaną szatę graficzną. Po kliknięciu „okładki” użytkownik przenosi się do świata bajki o Wojowniczych Żółwiach Ninja.

Galeria stylizacji dla klientów odzieżowych

Mimo iż Shein.com to sklep wielobranżowy – znajdują się w nim przedmioty do domu i szkoły, akcesoria dla zwierząt czy sprzęt sportowy – główny nacisk marketingowy i sprzedażowy położony został na odzież. Chiński gigant zachęca potencjalnych klientów nie tylko promocjami, ale także pomocą w doborze elementów stylizacji. Jeśli chce się wyglądać modnie, a kompletnie nie zna się trendów bądź nie potrafi się samodzielnie komponować outfitów, można skorzystać z „Galerii Stylizacji” widocznej m.in. na dole strony głównej – jest to drugi z elementów, któremu zdecydowałam poświęcić się osobny punkt.

Obecnie galeria stylizacji jest uboga w funkcje i skromna w propozycje, niemniej uważam ją za ciekawy element witryny, wyróżniający się na tle „zwykłych” zdjęć sprzedażowych.

Atrakcyjne promocje na produkty

Zarówno ceny, jak i promocje w sklepie Shein.com są zachwycające. Oczywiście naśladowanie chińskiego giganta przez większość właścicieli sklepów internetowych – zwłaszcza małych – nie jest możliwe. Ze względu na jakość ubrań czy sposób i miejsce produkcji tak niskie ceny pozostają poza zasięgiem „zwykłych” sprzedawców. Zresztą nawet gdyby były w zasięgu, trzeba byłoby stawić czoła wielu etycznym dylematom.

Nie to jest jednak przedmiotem mojego case study. Analizuję serwis Shein.com, abstrahując od jakości produktów i etyczności biznesu chińskiego giganta. Chcę pokazać jak najwięcej rozwiązań marketingowych, po które możesz sięgnąć lub którymi możesz się zainspirować, by uczynić swój sklep internetowy lepszym. Jednym z takich rozwiązań zaś są dodatkowe, ukryte podkategorie promocyjne.

Podkategorie promocyjne przykuwają uwagę i przyciągają osoby zainteresowane kupowaniem produktów w niższych cenach niż standardowo. Z jednej strony warto byłoby umieścić je w jak najbardziej widocznym miejscu, aby każdy potencjalny klient mógł do nich dotrzeć szybko i łatwo. Z drugiej strony ukrycie ich – niezbyt głęboko, ale jednak – stanowi kolejny na Shein.com element wirtualnej gry.

Podkategorię „60% ~ 90% zniżki” znajdzie się po kliknięciu czerwonego paska informacyjnego na górze strony. Została umieszczona przed innymi, klasycznymi podkategoriami. Z kolei po wybraniu jednej ze zwykłych kategorii głównych w menu – np. „Dom i kuchnia” – wśród podkategorii pojawiają się następujące skarby rabatowe (i nie tylko):

Nazwa podkategorii „Kup 2 zdobądź specjalną zniżkę 5% taniej,Kup 5 zdobądź specjalną zniżkę 10% taniej,Kup 10 zdobądź specjalną zniżkę 15% taniej” zdecydowanie nie jest zgrabna ani poręczna, zwłaszcza umieszczona w całości na buttonie, jednak spełnia funkcję sprzedażową.

Kup teraz lub strać okazję na zawsze

Ciekawym rozwiązaniem marketingowym Shein.com jest czasowość oferty – każdy produkt jest limitowany, ma konkretną liczbę sztuk, po czym znika na zawsze (naprawdę lub tylko pozornie, bo niekiedy da się go znaleźć u innego sprzedawcy). Chiński gigant przypomina o tym fakcie na różne sposoby i w różnych miejscach. Oto przykłady:

  • Licznik czasu pozostałego do końca promocji, widoczny na stronie głównej oraz w dziale promocji. Licznik jest ruchomy, więc użytkownik widzi, jak z każdą sekundą ucieka mu szansa skorzystania z wyjątkowej oferty. Musi się spieszyć, inaczej obejdzie się smakiem.
  • Dowód, że produkty faktycznie zostają wyprzedane. Pojawia się wrażenie, że jeśli nie kupi się od razu, później będzie można nabyć wyłącznie produkt podobny. Nie zawsze jest to prawdą, niemniej jeżeli człowiekowi na czymś zależy, nie chce ryzykować.
  • Informacja, ile osób kupiło ten produkt w ostatnim czasie. Pojawia się w widgecie z przedmiotem.
  • Informacja, ile sztuk zostało do końca. Pojawia się na podstronie przedmiotu. Zawsze dotyczy faktu, że sztuk pozostało mało.
  • Informacja, że ktoś kupił ten produkt niedawno, np. „Ktoś kupił to w przeciągu 19 godzin”. Skłania do zakupu po pierwsze dlatego, że ktoś zaufał danemu produktowi i go zamówił, więc może faktycznie warto, po drugie zaś dlatego, iż skoro jest kupowany, niebawem może go zabraknąć.
  • Przypomnienie, że dany produkt kwalifikuje się do darmowej wysyłki. Mimo iż użytkownik doskonale to wie, bo przeczytał informację o bezpłatnej wysyłce już co najmniej kilka razy, Shein.com subtelnie mu przypomina.
  • Przypomnienie, że dany produkt kwalifikuje się do dostawy QuickShip. Oznacza to jeszcze szybszą wysyłkę niż standardowe 7-9 dni, co i tak jest szybką wysyłką.
  • Unikalna informacja, że ten produkt jest tańszy na innej aukcji. To nagroda dla „gracza” za dodawanie przedmiotów do listy ulubieńców (klikanie serduszek). Jeżeli dany przedmiot jest lub pojawi się w atrakcyjniejszej cenie w innym miejscu, użytkownik zobaczy stosowną informację w panelu ulubionych produktów.

Informacje o produkcie i sprzedawcy (sklepie)

Jeżeli nie korzystałeś z Shein.com, możesz nie wiedzieć, że Shein w rzeczywistości nie jest producentem wszystkich przedmiotów, które oferuje. W serwisie mają konta również mniejsze, lokalne sklepy. Informacje o nich znajdziesz na podstronie danego produktu.

Jeżeli przedmiot został wyprodukowany przez Shein, informacje o nim wyglądają następująco:

Z kolei w przypadku innego producenta widok prezentuje się tak:

Po rozwinięciu informacji o sklepie użytkownik dowiaduje się, jaką nazwę nosi sklep, jaką ma ogólną ocenę, a także ile przedmiotów aktualnie sprzedaje. W przypadku niskiej oceny bądź produktów, których nikt nie kupuje, warto się zastanowić, czy zamówienie u tego sprzedawcy jest rozsądne.

Oceny i etykiety dostają również same przedmioty. Shein.com wyróżnia te informacje, które są najkorzystniejsze z punktu sprzedażowego w przypadku danego produktu. W efekcie jeden produkt zostanie zareklamowany jako bestseller, drugi jako często sprzedawany, a trzeci jako mający wysoką cenę. Zachętą są też informacje o wysokości rabatu, czasowej promocji tematycznej i dostawie QuickShip.

Tylko przy nielicznych produktach nie da się znaleźć żadnej zalety, bo ani nie są w promocji, ani nie zostały jeszcze kupione, ani tym bardziej ocenione. Jednakże nawet przy tak nieciekawych ofertach Shein.com umieszcza ikonę szybkiego dodania do koszyka, aby „gracz” nie musiał wchodzić na podstronę produktu, tylko mógł przeglądać kategorię/podkategorię dalej.

Na uwagę zasługują także same zdjęcia produktów, które po najechaniu kursorem ulegają zmianie (dostępne są dwa zdjęcia: przed i po najechaniu kursorem). W efekcie sprzedawca może zaprezentować przedmiot na dwa sposoby – najpierw estetycznie, żeby przykuć uwagę potencjalnego klienta, a następnie funkcjonalnie, np. podając jego wymiary.

Ponadto jak każdy funkcjonalny sklep internetowy Shein.com pozwala użytkownikowi dostosować parametry wyszukiwanych produktów do swoich preferencji. W efekcie da się wybrać m.in. rozmiar, kolor, materiał, szczegóły, styl, zakres cenowy. Panel preferencji znajduje się po lewej stronie ekranu w każdej kategorii i podkategorii.

Gra w zbieranie punktów

Jak już wielokrotnie zaznaczyłam, użytkownik Shein.com traktowany jest jak gracz gry komputerowej. Wchodząc na stronę, dostaje zadanie zarejestrowania się i zbierania produktów: zapisywania ich na liście ulubionych i oczywiście dodawania do koszyka. Za różnorodne aktywności zostaje wynagrodzony punktami, które w przyszłości mogą mu posłużyć do jeszcze tańszego kupowania produktów.

Panel użytkownika na Shein.com jest rozbudowany i pozwala na wykonywanie różnych akcji. Zarejestrowany klient może m.in. skonfigurować profil i podać swoje wymiary, aby otrzymywać najbardziej dopasowane oferty, prowadzić książkę adresów dostawy, zarządzać kontem, sprawdzać archiwalne i obecne zamówienia, oceniać produkty, obserwować ulubione treści, wracać do ostatnio oglądanych przedmiotów i robić o wiele więcej rzeczy.

W panelu użytkownika dostępna jest także wewnętrzna skrzynka wiadomości, na którą użytkownik otrzymuje m.in. kupony rabatowe. Tu także pojawia się przypomnienie o czasowości oferty. Jeżeli “gracz” chce skorzystać, powinien się spieszyć!

Wśród wiadomości promocyjnych są też… komplementy!

Punkty otrzymuje się przede wszystkim za akcje związane z kupowaniem produktów oraz zachęcaniem do zakupu innych użytkowników Shein.com. Przysługują za złożenie zamówienia (zależą od wysokości kwoty wydanej na zakupy), a następnie ocenienie produktów po ich otrzymaniu. Dodatkowe punkty są za dodanie autorskich zdjęć do komentarza. Punkty zbiera się łatwo i szybko, dzięki czemu można kupować rzeczy jeszcze taniej niż standardowo.

Mocna strona produktów na Shein.com – co sprawia, że się sprzedają?

Po raz kolejny muszę zaznaczyć, że owszem, superniskie ceny produktów sprzedawanych w serwisie Shein.com mają ogromne znaczenie. Jednak liczą się nie tylko one. Ogromną mocną stroną chińskiego sklepu jest to, że użytkownik przed zakupem otrzymuje do wglądu bardzo dużo zdjęć. Są to zdjęcia zarówno dodane odgórnie przez sprzedawcę (nawet kilkanaście, w tym fotografie na białym tle, na modelu, podczas używania produktu, wymiary, instrukcje obsługi itp.), jak i opublikowane oddolnie przez klientów w ramach komentarza-recenzji. To drugie nie jest wynikiem uczynnej bazy użytkowników, którzy z dobrego serca chcą się podzielić z innymi użytkownikami realnymi zdjęciami produktów, lecz stanowi efekt sprytnego marketingu firmy Shein, która w zamian za wykonanie tej czynności przyznaje użytkownikom punkty.

Dzięki punktowanym komentarzom-recenzjom potencjalni klienci zainteresowani zakupem dowiadują się też, jaką ogólną ocenę otrzymał dany produkty, a także jakie cechy główne – zarówno pozytywne, jak i negatywne – wskazali dotychczasowi kupujący.

Poza rozbudowaną i bardzo dobrze przemyślaną sekcją komentarzy-recenzji na uwagę zasługuje klasyczny panel produktowy. Pojawiają się w nim informacje takie jak nazwa produktu, cena (a także wysokość aktualnej zniżki, jeśli występuje), dostępne wersje (np. kolory i rozmiary). Dzięki zmianie wersji kolorystycznej czy rozmiarowej z pozycji danej podstrony nie trzeba cofać się do widoku kategorii. Klient może dodać produkt do koszyka lub umieścić na liście ulubieńców. Pod przyciskiem zakupu widnieje informacja, ile punktów otrzyma za zamówienie. Niżej są opcje dostawy, informacje o zwrotach, a także opis produktu, tabela rozmiarów i opis sklepu sprzedawcy.

Cross-selling

Na podstronach produktowych pod sekcją komentarzy-recenzji znajduje się sekcja cross-sell „Klienci Również Obejrzeli”, w której wyświetlają się przedmioty rzekomo oglądane przez osoby, które wyświetliły ten sam główny przedmiot co ja. Nie jestem przekonana, czy działa to w pełni poprawnie, wszak podpowiedzi w widgecie bywają kuriozalne. Przykładowo raz oglądałam kominiarkę dla narzeczonego, a w „podobnych” produktach dostałam… poduszki, dywany i zestawy poszewek na łóżko. W większości przypadków jednak są to przedmioty faktycznie podobne do tego, który się aktualnie ogląda. Na dodatek jest ich bardzo dużo i można załadować jeszcze więcej.

Pokazując „graczowi” kolejne atrakcyjne produkty, które może „zebrać”, by dostać punkty, Shein.com zatrzymuje go na dłużej. Pod produktami standardowo wyświetlają się największe walory, np. bycie bestsellerem bądź kilkaset sprzedanych niedawno sztuk.

Newsletter, by pamiętać o Shein zawsze i wszędzie

Dodatkową funkcją serwisu Shein.com jest prenumerata newslettera, który przypomina użytkownikowi o promocjach, nowościach, okazjach do zakupów i innych rzeczach bardzo często. Prawdę mówiąc, niemal każdego dnia. Niekiedy zdarza się krótka przerwa na oddech, za to czasem w ciągu jednego dnia przychodzą dwie wiadomości e-mail.

SHEIN, maile, newsletter

Tak agresywny marketing uważam za nietrafiony – nie bez powodu wiadomości trafiają w mojej skrzynce prosto do spamu, a ja nie zamierzam tego zmieniać – ponadto bardzo duża część tytułów jest kompletnie nieciekawa i nie zachęca do kliknięcia.

A może jednak w tym tkwi część sekretu sukcesu Shein? Człowiek tak często sobie o nim przypomina, że kiedy już chce zrobić zakupy online, wybiera właśnie ten sklep? Trudno powiedzieć, nie trafiłam na badania odpowiadające na to pytanie.

Jak uniknąć błędów Shein.com?

Pomimo obszernej listy korzystnych rozwiązań marketingowych, które przedstawiłam w niniejszym case study, Shein.com nie jest portalem idealnym i nie warto wzorować się na nim bezrefleksyjnie. Chaos na stronie, mnogość pop-upów i ogólny klimat jarmarku nie sprawdzą się w każdym sklepie internetowym, zwłaszcza małym. Dobrze też uważać na zbyt częste zasypywanie odbiorców newsletterem i mdłe, nijakie tematy e-maili typu „Rozmiar nie ma znaczenia, dziewczyny uwielbiają się przebierać” – co taka informacja wnosi do życia odbiorcy? Znacznie lepiej prezentuje się „Do 90% taniej 💓Styl na całe życie”.

Błędem Shein.com są też bardzo ubogie opisy i dramatyczne błędy w tłumaczeniach, które zdają się wynikać z automatycznych translatorów. Dla popularnego giganta to niewielka wada, bo klienci i tak znają nazwę sklepu na pamięć. Jednak dla małego czy nawet średniego przedsiębiorcy e-commerce niedbałość w sferze tekstowej może okazać się zabójcza. Pozycjonowanie opiera się na porządnych opisach kategorii i produktów, korzystnych metadanych, słowach kluczowych, optymalizacji SEO, formatowaniu. Ubogie teksty sprawią, że Twój sklep internetowy nie będzie wyświetlał się w indeksie Google’a, a potencjalni klienci nie będą mieli szansy trafić na Twoją stronę.

Zresztą opis pełni istotną funkcję nie tylko pod kątem SEO, ale także w świetle odbioru potencjalnych klientów. Powinien być merytoryczny, kompletny i napisany prostym, zrozumiałym, poprawnym językiem. Jeżeli będzie w nim brakowało danych, użytkownik przejdzie do konkurencji, która ma lepiej opisaną ofertę, i kupi u niej. Łatwiej zaryzykować na Shein.com i kupić produkt z kiepskim opisem, wszak kosztuje tylko 10 zł, trudniej zaś podejmować ryzyko przy zakupie produktu z polskiego sklepu internetowego, który ma znacznie wyższą cenę.

Dodatkowo złe tłumaczenia i brak słów kluczowych mogą przyczynić się do niemożności znalezienia w sklepie internetowym tego, czego klient potrzebuje. Na Shein.com wystarczy zrobić jedną literówkę lub popełnić błąd ortograficzny, a wyniki wyszukiwania pokażą zero produktów. To niekorzystne rozwiązanie. Jeśli narzędzie nie rozpoznaje nazwy produktu, lepiej byłoby zaproponować klientowi np. najpopularniejsze przedmioty. Wszystko, byle nie puste białe okno z informacją o braku wyników.

Jakie elementy wziąć z Shein.com, a czego unikać? W jakich proporcjach połączyć rozsądne pozycjonowanie strony z nieco przegiętymi rozwiązaniami marketingowymi z Shein.com? Z tymi pytaniami Cię zostawię. Mam nadzieję, że dzięki uważnej lekturze uda Ci się połączyć składniki w smacznych i strawnych proporcjach, dzięki czemu koktajl będzie efektowny i efektywny. Powodzenia!

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *