Najważniejszą informacją z ostatnich dni jest przede wszystkim wprowadzenie nowej aktualizacji rdzeniowej: Google August Core Update. Aktualizacja dopiero co się zaczęła i brakuje jeszcze szczegółowych informacji dotyczących zakresu zmian. W międzyczasie jednak na jaw wychodzą kolejne problemy kalifornijskiego giganta. Okazuje się, że przez błąd indeksowania wiele stron mogło stracić swoje pozycje w wyszukiwarce. Google zmienia również sposób traktowania linków wychodzących. Już nie tylko no follow nie ma znaczenia, ale relewancję traci też domyślny atrybut follow. Zobacz najnowsze doniesienia ze świata SEO i oceń, na ile zmiany Google mogą przełożyć się na dalej idące konsekwencje dla użytkowników!
Nowe wytyczne dotyczące atrybutu follow
Choć na ustach wszystkich jest nowa aktualizacja rdzeniowa Google, w ostatnich dniach mamy też kilka innych, ważnych zmian, np. dotyczących atrybutu follow. Google wprowadza zmiany odnoszące się do sposobu, w jaki wyszukiwarka ocenia i traktuje linki z domyślnym atrybutem follow. Dotychczas były one jednym najistotniejszych elementów strategii link building. Przypomnijmy, że zmiany dotyczące linkowania w ostatnim czasie przyspieszają. Na początku 2024 r. pisaliśmy o tym, że Google zmniejsza znaczenie linków z atrybutem no follow. Wszystkie odnośniki na stronie mają być oceniane przez crawlery w identyczny sposób. Domyślnym ustawieniem jest atrybut follow.
Najnowsze zmiany oznaczają w praktyce to, że te linki, które dotychczas były traktowane jako silny sygnał rankingowy, będą teraz szczegółowo monitorowane pod kątem autentyczności i wartości dla użytkowników. Linki follow wciąż mają znaczenie, ale ich skuteczność będzie zależała od kontekstu, w jakim są umieszczone.
Linki follow mniej istotne, Google stawia na autentyczność
Google od dawna dążyło do ograniczenia manipulacji wynikami wyszukiwania poprzez sztuczne tworzenie linków, które nie odzwierciedlają faktycznych intencji autora. Przykładem są oczywiście strategie optymalizacji treści polegające na umieszczaniu linków prowadzących do autorytatywnych źródeł, np. Wikipedii. Praktyka ta często polecana jest w kontekście lokalnego SEO. Wstawienie linków do innych stron lokalnych zwiększało skuteczność pozycjonowania, dając algorytmom znać, że faktycznie poruszamy się w obrębie danego regionu.
Praktyki te często jednak były nadużywane i – co tu dużo mówić – wykorzystywane wyłącznie w celach związanych z pozycjonowaniem. Nowe wytyczne Google mają na celu właśnie walkę z tym zjawiskiem, co z pewnością w jakimś sensie jest kolejną odsłoną walki Google z rosnącym spamem w wynikach wyszukiwania. Od teraz więc zamiast masowego tworzenia linków follow większe znaczenie będzie miał proces pozyskiwania wartościowych linków od autentycznych, wiarygodnych źródeł – takich, które faktycznie są związane ze stroną, firmą czy autorem. W długoterminowej perspektywie zmiany te mają przyczynić się do podniesienia jakości treści, w krótkiej perspektywie – do próby ograniczenia wyświetlania na wysokich pozycjach tych stron, które nadużywają linków. Czy działanie Google przyniesie oczekiwane, czy wprost przeciwne rezultaty, przekonamy się jak zwykle z czasem.
Błąd algorytmów Google wpłynął na pozycje tysięcy stron
W ostatnich dniach na jaw wyszedł również dość poważny błąd techniczny algorytmów wyszukiwarki Google Search. Mankament ten spowodował gwałtowne i nieoczekiwane spadki pozycji wielu stron internetowych niezależnie od regionu. Bardzo możliwe, że Twoja strona również na tym ucierpiała.
Jak podają autorzy opracowania opublikowanego na łamach Search Engine Roundtable, błąd ten, choć szybko naprawiony przez Google, pokazuje, jak niewiele potrzeba, aby zupełnie losowo stracić efekty często wielu lat pracy. Błąd algorytmów Google Search sprawiał, że niektóre stron nagle zaczęły spadać w rankingu. Niestety, Google nie ujawnia szczegółów dotyczących tego, na czym polegał błąd algorytmów. John Mueller opublikował w siecie wpis, tłumacząc sytuację następująco:
„Czasami mamy problemy w naszych systemach (jak wszyscy), ale chcemy być transparentni w tej kwestii zarówno dla użytkowników, jak i właścicieli stron. Ten problem (związany z rankingiem Google Search – red.) nie jest związany z aktualizacją rdzenia, która jest obecnie wdrażana. Niestety, nie da się wybrać momentu, w którym pojawią się problemy. Będziemy aktualizować status i informować, gdy sytuacja się rozwinie – zarówno w kontekście tego problemu, jak i w kwestii wdrażania najnowszego aktualizacji rdzeniowej (August Core Update 2024 – red.)”.
Po zidentyfikowaniu problemy Google miało natychmiast podjąć stosowne działania naprawcze. Nie zmienia to jednak faktu, że sytuacja unaocznia, jak kruchy jest sukces w postaci wypracowania sobie wysokich pozycji w wyszukiwarce, które – ot tak – mogą pewnego dnia po prostu zniknąć. To tym bardziej pokazuje, że warto mieć plan awaryjny, a firmy powinny pozyskiwać leadów z wielu kanałów, nie tylko wyszukiwarki – i nie tylko Google.
Wyróżnianie treści recenzji w wynikach wyszukiwania
Kolejną nowością wprowadzoną ostatnio przez Google jest funkcja wyróżniania treści recenzji w wynikach wyszukiwania. Opcja ma ułatwiać użytkownikom szybkie znalezienie istotnych informacji potrzebnych do podjęcia decyzji zakupowych. Ma również wzmacniać rolę opinii Google. Według autorów Search Engine Roundtable Google zaczęło eksponować fragmenty recenzji bezpośrednio w wynikach wyszukiwania.
Wyróżnianie najistotniejszych fragmentów opinii może być kontrowersyjne biorąc pod uwagę to, że za wyodrębniane ich odpowiada algorytm. Nie wiemy, jakie czynniki brane są pod uwagę i co może zwiększać bądź zmniejszać szansę na to, że dana opinia pojawi się w SERP. Prawdopodobnie dużą rolę ma wskaźnik polubień opinii, który Google traktuje jako papierek lakmusowy użyteczności recenzji.
Wyróżnianie opinii z jednej strony może zmniejszać liczbę kliknięć i czas wyszukiwania, jeżeli faktycznie pragnie się poznać najważniejsze recenzje, ale nie wchodzić w szczegóły. Z drugiej strony może to negatywnie wpływać na niektóre firmy, jeśli wyróżniona zostanie akurat opinia, która nie oddaje faktycznie jakości danych usług czy produktów.
Z perspektywy SEO najświeższa modyfikacja Google również może stanowić wyzwanie. Wyróżnianie treści recenzji może mieć zarówno pozytywne, jak i negatywne konsekwencje. Strony, które posiadają dużo wartościowych, autentycznych i długich recenzji, mogą zyskać na widoczności i wiarygodności. Z drugiej strony, jeśli treść recenzji nie jest odpowiednio zoptymalizowana lub jest negatywna, może to prowadzić do spadku współczynnika klikalności (CTR) i czasu spędzanego na stronie. Dodajmy, że są branże, które z oczywistych powodów mają znacznie mniej recenzji.
Jakościowa i autentyczna treść na wagę złota
Znów coraz więcej mówi się o tym, jak istotna jest treść na stronie. Tym razem jednak w kontekście prac nad identyfikacją treści generowanej przez chatboty sztucznej inteligencji. Od momentu publicznej premiery ChatGPT, czyli końca 2022 r., Google ma problem z niezwykle dynamicznym przyrostem contentu. Generatywna sztuczna inteligencja jest coraz lepsza, a algorytmy wyszukiwarki nie dają sobie rady z odróżnieniem tego, co napisze A.I., od tego, co napisze człowiek.
Wiele jednak wskazuje na to, że i to ma się wkrótce zmienić. Z przecieku Google API (I kw. 2024 r.) wiemy, że Google pracuje nad systemem weryfikacji pochodzenia i jakości treści. Przez lata Google stopniowo priorytetyzowało i zwiększało rolę treści, która miała być bardziej wiarygodnym czynnikiem SEO w porównaniu do linkowania. W tej chwili Google kładzie nacisk przede wszystkim na użyteczność treści. Nie rozwiązuje to jeszcze problemu z contentem generowanym przez A.I., ale zmniejsza znaczenie ogólnych artykułów blogowych, których tysiące wariantów pojawia się w każdym ułamku sekundy. Treść ogólna, tzw. evergreen content, ma stopniowo mieć mniejsze znaczenie. Google Search wyróżniać będzie te strony, które odpowiadają nie na ogólne, lecz konkretne pytania i potrzeby użytkowników.
Elastyczność jako nadrzędna wartość w SEO
W kontekście wszystkich powyższych poprawek, które wprowadza Google, najważniejszą cechą SEO staje się gotowość do adaptacji do otaczających warunków. Elastyczność w SEO oznacza nie tylko stałe monitorowanie wyników, analizę danych czy śledzenie zmian i newsów, np. dotyczących nowych aktualizacji. To także otwartość na wprowadzanie daleko idących modyfikacji.
Jeżeli chcemy trzymać rękę na pulsie, konieczne są regularne audyty SEO, monitorowanie linków, a także analiza zachowań użytkowników. Przyda się także monitorowanie zmienności wyników wyszukiwania (np. przy pomocy dostępnego online narzędzia Semrush). W ostatnim kwartale 2023 r. Google poinformowało, że nie będzie już publicznych zapowiedzi niektórych nowych aktualizacji. Oświadczenie dotyczyło co prawda aktualizacji pomocniczych, takich jak np. Helpful Content z września 2023 r. Wiadomo jednak, jakie spustoszenie w SERP potrafią uczynić także te pomniejsze update’y.
Od tego czasu nie brakuje specyficznych sytuacji, kiedy wyraźnie obserwujemy wzmożony poziom niestabilności wyników wyszukiwania pomimo tego, że Google nie potwierdza wprowadzania żadnej aktualizacji. Nie oznacza to jednak, że jej nie ma. Każda taka zmiana może sporo namieszać, jeśli chodzi o pozycje strony w SERP. Tym bardziej istotne staje się więc samodzielne i niezależne monitorowanie tego, co dzieje się w wynikach wyszukiwania.
Najnowsze zmiany w SEO – podsumowanie
Nowe wytyczne Google dotyczące linków follow sprawiają, że warto wrócić do realizowanych kampanii link buildingu. Linkowanie zdaje się ewoluować w Google Search znacznie szybciej, niż prace nad identyfikacją jakości treści. Tu jednak też są spore zmiany. Google coraz bardziej podkreśla użyteczność treści jako główną przesłankę, na której opierać ma się ocena jakości. Strony, które udzielają nie ogólnych, ale konkretnych odpowiedzi na potrzeby użytkowników, mają mieć większe szanse na pojawienie się w górnych wynikach wyszukiwania.
Kolejne zmiany dotyczą recenzji Google. Wprowadzenie mechanizmu wyróżnień wybranych opinii Google będzie mogło wpływać na zmniejszenie się ruchu organicznego niektórych stron. Działania Google są spójne z dalszym rozwojem personalizacji wyników wyszukiwania, czyli uzależniania wyglądu SERP od danych wejściowych użytkownika, takich jak historia przeglądania, preferencje, wcześniej odwiedzane strony. System ten najpełniej działa na urządzeniach mobilnych, gdzie wyszukiwanie odbywa się w formie aplikacji, a także na desktopach w przypadku użytkowników korzystających z Google Chrome. Niewątpliwie kolejne zmiany również mogą jeszcze bardziej wpływać na to, że wyniki będą bardziej indywidualne, ogólne kampanie bazujące na link building czy tworzeniu generycznego contentu stawać się będą po prostu mniej skuteczne.