Najnowsze analizy wskazują, że Google poczyniło spore postępy w kwestii, o której mówimy od lat: rozpoznawaniu twórców treści. Bez umiejętności identyfikowania, kto jest autorem materiału, łatwo można manipulować wiarygodnością strony. To szczególnie niebezpieczne w czasach, kiedy większość treści generowana jest przez sztuczną inteligencję. Autentyczny content tworzony przez ekspertów czasami nie jest w stanie się przebić pomimo wyższej jakości. Zdolność do weryfikacji twórców treści ma pozwolić na lepszą ocenę treści przez Google, co będzie sprzyjać uczciwym stronom stawiającym na wysoką jakość contentu. Czy właśnie mamy do czynienia z początkiem sytuacji, w której to cenieni redaktorzy i specjaliści będą stanowić główny człon każdej agencji SEO?
Google zaczyna wyróżniać twórców treści w panelu wiedzy
Google zaczyna wyróżniać twórców treści jako zaufane źródła w wynikach wyszukiwania. Informacja o tym, kto jest twórcą danego contentu, od niedawna widoczna jest w panelu wiedzy. Możemy natknąć się na te informacje zwłaszcza w przypadku naukowców i lekarzy, ale nie brakuje również dziennikarzy. Funkcja na ten moment dopiero raczkuje i dostępna jest przede wszystkim w anglojęzycznych wersjach Google’a. Nie zmienia to faktu, że mamy do czynienia z początkiem pewnego przełomu.
Rozwój umiejętności identyfikowania twórców treści, wskazywania konkretnych osób jako autorytetów w danej dziedzinie, może oznaczać znacznie bardziej wiarygodny proces oceny treści. To dobry krok w ramach grafów wiedzy E-E-A-T, ponieważ daje twórcom treści widoczny dowód na to, że Google uznaje ich za wiarygodne źródło informacji w danym temacie.
Identyfikacja autorów treści i dziedzin tematycznych
Jeżeli Google będzie w stanie łączyć i kompilować informacje o autorach treści skutecznie, a następnie przedstawiać je w formie zbiorczej, wiele zmieni się i w zakresie SEO, i pod względem ogólnej transparentności i bezpieczeństwa informacji. To szczególnie istotne w dobie fake newsów, dezinformacji, jak i lawinowego przyrostu treści generowanej przez sztuczną inteligencję.
Jest to również ogromny atut dla dzisiejszego SEO, ponieważ treści takich osób mają większe szanse pojawić się zarówno w wynikach wyszukiwania, jak i w przyszłych rozwiązaniach opartych na sztucznej inteligencji. Innymi słowy, jeżeli technologia identyfikacji twórców treści uda się Google, agencje marketingowe zaczną walczyć o znanych, wykształconych i renomowanych twórców. Ich treści bowiem dodadzą stronie więcej wiarygodności i autorytatywności znanej z E-E-A-T.
Według aplikacji Kalicube Pro, która jest w stanie śledzić ok. 17 milionów znanych osób na rynku amerykańskim, Google obecnie rozpoznaje twórców treści z przeróżnych dyscyplin. Dziedziny te obejmują:
- rolnictwo, zwierzęta, wędkarstwo, dzikie zwierzęta,
- psy, koty, moda, uroda, kosmetyki, pielęgnacja skóry,
- sztuka, malarstwo, jazz, muzyka, magia,
- motoryzacja, wyścigi, surfing, siatkówka, piłka nożna, krykiet, baseball, boks, sztuki walki, kulturystyka, sprawność fizyczna, gimnastyka, wędrówki,
- pieczenie, gotowanie, żywienie, jedzenie, odchudzanie, wegetarianizm,
- kemping, taniec, stand-up, humor, historia, geografia, podróże,
- coaching, inwestowanie, finanse, rynki, nieruchomości, polityka, prawo,
- medytacja, medycyna, zdrowie psychiczne, zdrowie, rodzicielstwo, psychologia,
- wystrój wnętrz, zakupy, zabawki, kryptowaluty, gry wideo, gry, hazard,
- technologia, nauka, pogoda,
- religia.
Ewolucja E-E-A-T. Google poszukuje twórców treści
Zalew stron spamerskich, z którymi pomimo dwóch aktualizacji rdzeniowych (March i August) i jednej pomocniczej nie udało się uporać, wymusza na Google znalezienie nowych rozwiązań związanych z oceną treści. Idealnie byłoby, gdyby Google miał umiejętność weryfikacji, czy treść została napisana, czy wygenerowana przez A.I. Do tego jednak jeszcze daleko – wszystkie dotychczasowe analizy potwierdzają, że algorytmy wyszukiwarek nie są jeszcze w stanie stwierdzić genezy tekstu po jego jakości.
Istnieje zatem drugi sposób na poprawę jakości wyników wyszukiwania i przywrócenie paradygmatowi authoritativeness z E-E-A-T dawnej świetności. Google od dłuższego czasu kładzie duży nacisk na identyfikowanie twórców treści. Skuteczne powiązywanie i łączenie ze sobą treści tworzonych przez konkretnych ekspertów pozwoliłoby w rezultacie na ulepszenie także systemu ratingowego dotyczącego treści. Trzy wydarzenia w latach 2023 i 2024 pokazały, że identyfikacja twórców treści jest jednym z głównych priorytetów Google:
- aktualizacja Killer Whale Knowledge Graph (lipiec 2023 r.),
- zmiany w E-E-A-T i aktualizacja rdzeniowa March Core Update (marzec 2024 r.),
- wyciek danych Google API (maj 2024 r.), który potwierdził, że Google wyraźnie łączy osoby z ich profilami (funkcja isReference) oraz artykułami, które napisali (funkcja isAuthor).
Specjaliści piszący pod nazwiskiem zyskają na znaczeniu
Kluczowym wnioskiem jest to, że Google coraz bardziej skupia się na identyfikowaniu wiarygodnych osób i łączeniu ich z treściami, które tworzą. W ten sposób Google zyskuje podwójnie. Po pierwsze, może tworzyć mapy powiązań między treściami a ich autorami oraz stronami, na których są umieszczane. Może to prowadzić również do zmian w obrębie systemu ratingu contentu. Zaobserwowanie, że renomowany twórca treści opublikował pod nazwiskiem artykuł na innej stronie, może skutkować zwiększeniem parametrów bazowej strony. Po drugie, Google może dzięki temu analizować podobieństwa pomiędzy treścią tych samych autorów, co może służyć do ulepszenia samego systemu analizy treści.
Wszystkie te zmiany pokazują, że Google stara się przywrócić grafy wiedzy E-E-A-T do łask. To pierwsza taka sytuacja od wielu miesięcy, kiedy możemy napisać, że w końcu E-E-A-T ma szansę nabrać realnego znaczenia, bo zaczynają powstawać realne narzędzia i metody obliczania potencjału wiarygodności treści. Skuteczne identyfikowanie twórców treści właśnie to umożliwia, co może radykalnie przekładać się na SEO.
Oczywiście w zakresie pozycjonowania futurologia raczej się nie sprawdza, bo jest tak wiele czynników zachodzących równolegle, że trudno przewidzieć procesy, które będą miały decydujący wpływ na kształtowanie i przetrwanie poszczególnych tendencji. Jeśli jednak założyć, że wyszukiwarka od OpenAI nie zamiesza za bardzo, a Google opracuje skuteczne techniki łączenia i mapowania twórców contentu, może to oznaczać rewolucję. W takim układzie będziemy mieli do czynienia z SEO, które może posiłkować się A.I., ale które również musi mieć wiarygodnych twórców treści. To jeszcze gorsza wiadomość dla anonimowych copywriterów, ale lepsza dla redaktorów piszących pod nazwiskiem i różnych ekspertów w swojej dziedzinie.
Od optymalizacji treści do optymalizacji autorów treści
W prostym ujęciu SEO zawsze składało się z 3 filarów: optymalizacji technicznej strony, link buildingu i dobrego contentu. Ten ostatni z trzech członów zacznie się teraz radykalnie zmieniać. Mniej istotne zaczyna być to, jak optymalizujemy treść pod SEO, np. poprzez stosowanie znaczników HTML, ale to, jak optymalizujemy… autorów treści.
W kontekście omawianych zmian jasne jest, że w celu osiągnięcia lepszych wyników w zakresie SEO kluczowe jest nie tylko optymalizowanie samej treści, ale także osób odpowiedzialnych za jej tworzenie oraz podmiotów publikujących. Co więcej, jeśli konieczne jest dokonanie wyboru, priorytetem powinien być twórca treści, a nie content, który publikuje. Google coraz bardziej skupia się na ludziach. Ludzie to indywidualne marki, ale także wskaźniki wiarygodności (lub jej braku). Optymalizacja twórców treści pomoże w tym, jak Google identyfikuje content autorów i może wspomóc ogólne pozycjonowanie strony.
Proces optymalizacji możemy podzielić na 3 etapy ze względu na to, co chcemy uzyskać:
- zrozumienie,
- wiarygodność,
- dostarczalność.
Pierwsza kategoria odpowiada za to, aby algorytmy wyszukiwarki były w stanie skutecznie powiązać autora z opublikowaną przez niego treścią, a także ze stronami, na których najczęściej publikuje. Podstawą w tym zakresie jest tworzenie podstron autorów. Możemy to zrobić nawet w najprostszym module blogowym na WordPress. Najważniejsze jest stworzenie jasnych powiązań między twórcą treści a stronami referencyjnymi, które Google może wykorzystać do weryfikacji informacji o danej osobie. Idealne strony referencyjne twórców treści to:
- autorska strona internetowa twórcy,
- informacje o twórcy w sekcji „O nas” na stronie pracodawcy,
- osobna podstrona twórcy treści na stronie pracodawcy,
- profile w mediach społecznościowych,
- zaufane źródła zewnętrzne,
- profile specjalistyczne i bazy naukowe (np. w przypadku lekarzy, którzy publikują treści).
Drugim obszarem jest budowa wiarygodności. Na ten parametr wpływać będzię ustanowienie powiązań między twórcą a już nie stroną, lecz odpowiednią treścią. Konieczne jest tworzenie powiązań, np. w formie linkowania, pomiędzy:
- artykułami twórców,
- materiałami wideo i podcastami, w których występują,
- artykułami, które cytują lub wspominają artykuły twórcy,
- wywiadami.
Trzecia kategoria, dostarczalność, dotyczy rozszerzania obecności twórcy w sieci. W tym procesie istotne jest przede wszystkim tworzenie nowych treści, publikowanie informacji o nich oraz kontrolowanie wszystkich źródeł informacji. Wszystkie treści powinny być:
- przejrzyste,
- spójne,
- istotne,
- aktualne,
- poprawne merytorycznie.
Centralnym punktem w mapie powiązań twórcy, którą chcemy zapewnić algorytmom Google, powinna być jego indywidualna strona internetowa. Może ona pełnić rolę centralnego punktu, wokół którego zbudowany jest system powiązań. Pozwala to Google i innym systemom AI na łatwe łączenie wszystkich informacji i wyciąganie wniosków na temat wiarygodności oraz autorytetu twórcy.
Jak sprawdzić, czy Google powiązało autora z treścią?
Obecnie funkcja identyfikowania twórców treści rozwijana jest przede wszystkim dla anglojęzycznego wyszukiwania. W przypadku polskiego Google’a na omawiane tu rozwiązania będzie trzeba jeszcze chwilę poczekać. Jeśli jednak chcemy sprawdzić, czy i jak Google rozpoznaje autora zagranicznego, możemy wykonać prosty eksperyment na Google.com. Wystarczy w tym celu wyszukać tytuł jednego z artykułów autora. Następnie w przy wybranym wyniku wyszukiwania należy kliknąć ikonę trzech pionowych kropek. W oknie, które wyświetli się z prawej strony, widoczne będą podstawowe informacje o wyniku wyszukiwania. Można tam znaleźć imię autora i krótki opis, co oznacza, że algorytmy Google skutecznie ustanowiły relację między autorem a treścią. Czasami relacja ta jest widoczna dopiero po przejściu w opcję “Więcej informacji o tej stronie”.
Relacje między autorem a URL-ami zmieniają się z czasem. Z tego powodu zawsze istnieje ryzyko, że panel wiedzy autora nie wyświetli się, co szczególnie dotyczy autorów o mniej ugruntowanej pozycji w sieci, którzy publikują mniej i na mniej renomowanych stronach. Według szacunków Search Engine Journal na podstawie analiz grafów wiedzy szacuje się, że autor staje się w oczach Google’a “ugruntowany” dopiero po 2 latach obecności w Google Knowledge Graph. Jeśli wniosek ten jest słuszny, oznacza to, że Google zamierza stawiać faktycznie na ekspertów, osoby, które zajmują się regularnie procesem tworzenia treści przez dłuższy czas.
Czy redaktorzy mogą wpłynąć na pozycję strony w wynikach wyszukiwania?
Informacje o autorach mają należeć do tej grupy danych, które są zintegrowane z systemem algorytmicznym. Inaczej mówiąc, dane o autorach wpływają na ogólną jakość strony. Jeśli na stronie publikowane są treści (nie tylko artykuły, ale także w formie np. podcastu czy materiałów wideo) dobrych autorów, znanych w środowisku specjalistów, którzy tworzą treści od dłuższego czasu, istnieje duża szansa na to, że strona zaliczy bonus w SERP. Treści tego typu mają być bowiem lepiej oceniane przez Google, a lepsza ocena treści przekłada się na wyższą ocenę strony w kategoriach SEO.
Według Search Engine Journals redaktorzy, którzy są wyraźnie widoczni w różnych miejscach, zyskują większe szanse na pojawienie się dużych modelach językowych. Dotyczy to również usług Google, takich jak Gemini, AI Overviews czy Google Discover. Nawet biorąc pod uwagę tradycyjne wskaźniki KPI, wpływ budowania relacji między autorem a stroną URL ma przekładać się pozytywnie na pozycjonowanie za sprawą tego, że Google łączy potencjał marki osobistej autora z potencjałem firmy, w obrębie której publikuje treści.
Rozpoznawanie twórców treści to potężna zmiana dla SEO. Podsumowanie
Grafy wiedzy zaczynają nabierać realnego znaczenia, bo stają się coraz bardziej mierzalne. Google ponosi porażki na poziomie identyfikacji samej treści, ale próbuje wyjść z tego problemu w inny sposób. Umiejętność identyfikacji i powiązania autorów treści z ich contentem może być strzałem w dziesiątkę, jeśli chodzi o problem nadmiaru stron spamerskich bazujących na treści generowanej przez A.I.
Bez cienia przesady można powiedzieć, że wchodzimy w nową erę optymalizacji contentu. Treść, choć ważna, staje się mniej istotna od autora, który ją tworzy. Skoro Google nie umie poprawnie oceniać jakości treści, może spróbować oceniać autorów, bazując na ich rozpoznawalności i wiarygodność. Stworzenie takich map powiązań między różnymi publikacjami, stronami docelowymi i referencyjnymi, umożliwia Google zupełnie inaczej oceniać content dostępny na stronach.
Powoli zmierzamy do sytuacji, kiedy jednym z czynników wpływających na pozycjonowanie strony będzie obecność dobrych nazwisk. To autorzy, specjaliści w swojej dziedzinie, ale także specjalistyczni copywriterzy i redkatorzy piszący pod nazwiskiem, będą sami w sobie czynnikami rankingowymi. Obecność ich treści pozytywnie przełoży się w oczach Google na fundamenty grafów wiedzy E-E-A-T, czyli wiarygodność, zaufanie, doświadczenie i znajomość tematu, ale i autorytatywność. Zamiast skupiać się na analizowaniu treści, łatwiej będzie Google dokładnie śledzić autorów, którzy ją opracowują i na tej podstawie dopracowywać ranking. Jedyną wadą takiego podejścia jest to, że jest to de facto gra o sumie zerowej. Bez wyraźnego zrozumienia sygnały wiarygodności E-E-A-T (linki, nagrody, kwalifikacje, recenzje, opinie, relacje medialne itp.) nie będą miały żadnego wpływu.