Google monopolizuje rynek. Głośny wyrok sądu federalnego USA w sprawie antymonopolowej

Zakończyło się postępowanie w sprawie antymonopolowej przeciwko Google. Wyrok? Bezprecedensowy, bo Google oficjalnie, po raz pierwszy w historii, został uznany za monopolistę. Sąd federalny Stanów Zjednoczonych uznał, że spółka Alphabet narusza szereg przepisów antymonopolowych poprzez niezgodne z prawem działania. To pierwsza odsłona procesu, bo wyrok nie jest prawomocne. Alphabet z pewnością będzie się od niego odwoływał, prowadząc do postępowania drugiej instancji. Już teraz jednak branża przeciera oczy ze zdumienia, a konkurencji Google otwierają szampana. Sprawdzamy, co w praktyce zmienia najnowszy wyrok sądu federalnego USA i uznanie, że Google jest monopolistą?

Wyrok w sprawie antymonopolowej przeciwko Google

5 sierpnia 2024 roku sąd federalny Dystryktu Kolumbii ogłosił wyrok w sprawie antymonopolowej przeciwko Google, uznając firmę za monopolistę, który naruszył przepisy prawa antymonopolowego. Sędzia sądu federalnego, Amit Mehta, ustalił, że Google kontroluje około 90% rynku wyszukiwarek internetowych oraz 95% rynku na urządzeniach mobilnych. Wyrok sądu zawiera szczegółowe omówienie praktyk Google, które firma praktykowała przez ostatnie lata. Obejmuje między innymi  nielegalne praktyki rynkowe mające na celu utrzymanie swojej dominacji rynkowej. Chodzi między innymi o płacenie gigantycznych sum innym firmom technologicznym w zamian za to, że wyszukiwarka Google Search będzie domyślną wyszukiwarką na ich platformach.

Wyrok ten jest wynikiem długotrwałego śledztwa i postępowania sądowego, które rozpoczęło się we wrześniu 2023 roku. Orzeczenie sądu federalnego nie jest prawomocne – Alphabet ma prawo się odwołać, co z pewnością uczyni, otwierając tym samym postępowanie drugiej instancji. Bez względu na to jednak wyrok ten będzie miał ogromne konsekwencje zarówno dla Google, jak i dla całego sektora technologicznego.

Google – monopolista stosujący nielegalne praktyki?

Postępowanie antymonopolowe przeciwko Google w Stanach Zjednoczonych zakończyło się bezprecedensowym wynikiem, uznającym spółkę za monopolistę. Nawet w przypadku skutecznego odwołania eksperci przekonują, że materiał dowodowy wskazujący na dominującą pozycję Google na rynku oraz stosowanie nielegalnych praktyk rynkowych jest potężny i nie do obalenia. Decyzja sądu federalnego w Waszyngtonie otwiera drogę do kolejnych etapów postępowania, w tym fazy środków zaradczych, która może obejmować różne rozwiązania mające na celu zmianę struktury rynku oraz poprawę konkurencyjności w sektorze reklamy internetowej. Innymi słowy: Google może dużo stracić. Na szali wisi przede wszystkim udział firmy w rynku wyszukiwania w Stanach Zjednoczonych.

Gigantyczne kwoty za ustawianie Google wyszukiwarką domyślną

Decyzja sądu federalnego USA poparta jest obfitym materiałem dowodowym. Znamienne jest to, że orzeczenie sądu ma objętość 277 stron znormalizowanego tekstu. Sędzia Mehta w uzasadnieniu swojej decyzji stwierdził, że Google łamał prawo w celu utrzymania monopolu na rynku wyszukiwarek internetowych.

Google przez lata stosował praktyki antykonkurencyjne i monopolistyczne, takie jak m.in. płacenie ogromnych sum za to, by Google było wyszukiwarką domyślną na innych urządzeniach. Sędzia zauważył, że Google zapłaciło 26,3 miliarda dolarów w 2021 r., aby utrzymać dominację w wyszukiwarkach. Spółka opłacała innych gigantów technologicznych, m.in. producentów smartfonów, po to, by ci stosowali w swoich urządzeniach Google jako wyszukiwarkę domyślną.

Przypomnijmy, że płacenie za rozwiązania bezpośrednio skutkujące dominacją na rynku i kanalizujące konkurencję jest niezgodne z prawem antymonopolowym USA (które nota bene jest bardziej łagodne od prawa unijnego, a także praw większości państw członkowskich Unii Europejskiej). Wykazanie w materiale dowodowym, że dochodziło do tak gigantycznych płatności (26 mld dolarów to mniej więcej 1/4 wszystkich wpływów budżetów w Polsce w analogicznym roku) stanowi ogromny sukces oskarżycieli. Sąd uznał, że Google kontroluje znaczną część rynku wyszukiwarek internetowych i reklamy tekstowej, jednak do tej sytuacji spółka doszła również przez korzystanie z metod nielegalnych zgodnie z prawem antymonopolowym.

Wyrok ten jest pierwszym znaczącym krokiem w kierunku rozliczenia firm technologicznych za praktyki monopolistyczne. W finalnym uzasadnieniu orzeczenia sędzia Mihta wskazał, że Google wykorzystuje swoją dominującą pozycję do eliminowania konkurencji i utrzymywania wysokich udziałów w rynku, co jest sprzeczne z prawem antymonopolowym. Ustalenia te mogą stanowić podstawę do dalszych działań regulacyjnych i potencjalnych reform.

Przepisy antymonopolowe wydrukowane tekstem na stronie jako odniesienie do prawa gospodarczego

Co grozi Google?

Wyrok sędziego Mehty może mieć daleko idące konsekwencje dla giganta z Doliny Krzemowej. Przede wszystkim wyrok z 5 sierpnia 2024 r. może skutkować wszczęciem odrębnego postępowania w celu nałożenia kar na Google. Zakończone postępowanie może stanowić podstawę roszczeń do sankcji, jak i ograniczenia praktyk uznanych za niezgodne z przepisami. Eksperci wskazują, że katalog możliwych opcji jest bardzo szeroki. Nie jest wykluczone, że sąd może wymóc na Google wdrożenie “ekranu wyboru”, który pozwoliłby użytkownikom wybierać pomiędzy dostępnymi wyszukiwarkami. W grze jest też scenariusz ubiegania się o wyłączenie Google z możliwości partycypowania na rynku wyszukiwania w niektórych obszarach związanych z technologiami mobilnymi.

Jednak najpoważniejszą konsekwencją dla Google może być sądowe zmuszenie do podziału firmy. W przypadku uznania spółki za monopolistę stosującego nielegalne praktyki rynkowe istnieje możliwość wymuszenia. Takiej możliwości nie wykluczali w momencie składania pozwu urzędnicy amerykańskiej służby antymonopolowej. Wyrok ten może też mieć daleko idące konsekwencje finansowe. Sąd może bowiem orzec karę pieniężną dla Google, choć nie jest to główny sposób egzekwowania prawa przez amerykański system antymonopolowy. W przypadku, gdy mowa o tak gigantycznych pieniądzach wykorzystywanych w nielegalnych praktykach rynkowych, potencjalna wysokość sankcji może być astronomiczna.

Reakcja Google – będzie apelacja

Po ogłoszeniu wyroku akcje Alphabet, spółki matki Google, spadły o 4,5% w wyniku szerokiego spadku wartości akcji technologicznych na rynku, co było związane z obawami o recesję. Google zapowiedział odwołanie od wyroku, argumentując, że decyzja sądu uznaje jego wyszukiwarkę za najlepszą, ale wprowadza ograniczenia dotyczące jej dostępności.

Pewne jest, że Google od wyroku złoży odwołanie. Zdaniem przedstawicieli firmy, wyrok ten nie odzwierciedla faktycznej wartości, jakości usług Google i rzeczywistych działań firmy. Spółka argumentuje, że dominacja na rynku jest wynikiem przewagi jakościowej, a nie działań antykonkurencyjnych. Odwołanie może prowadzić do długotrwałego procesu prawnego, który może mieć wpływ na przyszłość regulacji w sektorze technologicznym.

Logo Google widoczne na smartfonie umieszczonym obok młotka sędziowskiego

Nie sądu, lecz konkurencji i inwestorów Google może się obawiać

Chociaż CNN prognozuje, że omawiany proces może potrwać miesiące, nawet lata, a i tak nie jest pewne, czy doprowadzi do tego, że Google poniesie jakiekolwiek konsekwencje z powodu monopolizacji rynku i nielegalnych praktyk, nad spółką i tak zbierają się ciemne chmury. Dotyczą one przede wszystkim dwóch obszarów: inwestorów i konkurencji.

Od początku 2024 roku wycena rynkowa Alphabet (GOOG) spadła z rekordowych 190 dolarów za akcję do ok. 165 dolarów za akcję. Google ma szereg problemów finansowych. Pojawienie się ChatGPT i nowej, silnej konkurencji, skądinąd związanej z Microsoftem, wymusiło podjęcie szeregu dodatkowych działań. Kosztują one jednak spółkę niemało. Przykładem może być AI Overview, czyli moduł łączący SGE, A.I. i wyszukiwanie, które miał być dostępny przed wynikami organicznymi w wyszukiwaniu Google Search. Premiera AI Overviews unaoczniła jednak, jak daleko w tyle jest Google. Moduł krytykowany był za poważne błędy, niektóre wywołujące uśmiech na ustach, inne rażąco zagrażające bezpieczeństwu. To, co jest jednak najistotniejsze, to finanse – utrzymanie nowego modułu jest bardzo kosztowne. Wydatki Google cały czas rosną, co sprawia, że inwestorzy zaczynają patrzeć na giganta mniej przychylnym okiem.

Drugim wspomnianym powodem jest rozwój konkurencji. Wyrok z 5 sierpnia ws. antymonopolowej przeciwko Google jest idealnym powodem, aby CEO Microsoftu i OpenAI otwierali szampany. Większe problemy Google to rosnący potencjał, który będą mogli zagospodarować główni konkurencji. Bez wątpienia jest to Microsoft z wyszukiwarką Microsoft Bing, zwłaszcza, że mówimy o wyroku sądu federalnego USA, który dotyczy rynku amerykańskiego, w którym Bing utrzymuje dość dobrą pozycję względem reszty świata. Drugim “beneficjentem” wyroku może być OpenAI, które już teraz potwierdziło prace nad własną wyszukiwarką, która ma zrewolucjonizować sposób wyszukiwania informacji i korzystania z sieci w ogóle.

“Zwycięstwo narodu amerykańskiego” – Biały Dom triumfuje?

Wyrok sądu federalnego Dystryktu Kolumbii wpisuje się w szerszą politykę krajową Stanów Zjednoczonych. O tym, że sprawa jest wykorzystywana politycznie (co nie znaczy, że wyrok jest niesłuszny, a materiał dowodowy niewystarczający), nie trzeba nikogo przekonywać. Administracja Białego Domu w mediach społecznościowych określiła orzeczenie sądu jako “zwycięstwo narodu amerykańskiego”. Sekretarz prasowa Białego Domu, Karine Jean-Pierre, stwierdziła, że „jak od dawna mówią prezydent Biden i wiceprezydent Harris, Amerykanie zasługują na internet, który jest wolny, uczciwy i otwarty na konkurencję”.

Sprawa przeciwko Google ma wymiar historyczny. To pierwszy taki proces w XXI wieku, w którym stwierdzono tak daleko idące naruszenia prawa antymonopolowego. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że postępowanie Google nie jest jedynym takim, które aktualnie się toczy. Ministerstwo sprawiedliwości USA prowadzi kilka spraw wymierzonych w gigantów technologicznych, między innymi Apple. Jak podaje New York Times, poprzez sprawy sądowe administracja niejako weryfikuje, w jakim stopniu obecne ustawy antymonopolowe, które były tworzone w XX w., mogą być jeszcze skuteczne wobec nowoczesnych, globalnych koncernów Big Tech.

Logo Google Alphabet przedstawiające cenę akcji na ekranie smartfona w dłoni mężczyzny ze zmieniającym się trendem na wykresie w tle

Google uznany za monopolistę – podsumowanie

Przypadek Google jest jednym z wielu działań podejmowanych przez władze federalne w celu zwalczania praktyk monopolistycznych w sektorze technologicznym, ale z pewnością najgłośniejszym. Udowodnienie, że Google dokonuje gigantycznych płatności w zamian za status domyślnej wyszukiwarki Google Search na urządzeniach mobilnych, jest ogromnym sukcesem oskarżycieli, którzy łatwo nie mieli. Big Tech, Big Pharma i inne największe grupy koncernów charakteryzujące się ogromnymi wpływami społeczno-politycznymi i niebagatelnym kapitałem słyną już w USA z tego, że są w stanie wyjść prawnie z prawie każdej opresji. Tym razem to się jednak nie udało. Paradoksalnie jednak najbardziej cieszyć się z tego mogą nie zwykli użytkownicy wyszukiwarki Google, a konkurencja – OpenAI i Microsoft.

Najważniejsze informacje w sprawie wyroku sądu federalnego w postępowaniu przeciwko Google:

  • wyrok sędziego Amit Mehta z 5 sierpnia 2024 roku uznaje Google za monopolistę, który naruszył przepisy prawa antymonopolowego, kontrolując około 90% rynku wyszukiwarek internetowych i 95% rynku na urządzeniach mobilnych.
  • Google zapłacił 26,3 miliarda dolarów w 2021 roku za zapewnienie, że jego wyszukiwarka jest domyślną opcją na różnych platformach, co przyczyniło się do utrzymania jego dominacji na rynku.
  • akcje Alphabet spadły o 4,5% po ogłoszeniu wyroku; od stycznia 2024 r. cena za akcję spadła z poziom 190 dolarów do ok. 165 dolarów,
  • Google będzie składać apelację, a jakiekolwiek sankcje mogą nie dotknąć firmy jeszcze przez długie lata,
  • możliwe środki zaradcze mogą obejmować rozbicie Google na mniejsze jednostki, wprowadzenie regulacji ograniczających praktyki antykonkurencyjne i nałożenie potężnych kar finansowych.

Wyrok sędziego Mehty jest pierwszym tak dużym osiągnięciem władz federalnych w walce z dominacją wielkich korporacji technologicznych. Z pewnością może wpływać na kształt przyszłych regulacji w tym sektorze. Wydaje się jednak, że Alphabet w tej walce nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *