Kiedy myślimy o startupach mamy w głowach historie będące praktycznie gotowymi scenariuszami na kinowe bestsellery. Często historia rozpoczyna się podobnie – kilkoro znajomych podczas spotkania towarzyskiego wpada na genialny pomysł. Najczęściej idea ta dotyczy innowacyjnego produktu, aplikacji lub usługi. Ważne, żeby była odkrywcza, zaskakująca, wręcz przewrotowa. Później powinien pojawić inwestor, niczym dobra wróżka, który udzieli finansowego wsparcia startupowi. Firma rozwinie skrzydła, podbije rynek i będzie generować ogromne zyski. Niestety, w rzeczywistości ten amerykański sen staje się rzeczywistością dla niewielkiego procenta wszystkich startupów.

Czy każdy startup osiągnie sukces?
Mogłoby się wydawać, że twórcy startupów w momencie, gdy wpadli na swój pomysł, to rozbili bank. Tymczasem, jak podaje Artur Orłowski (Akademia Inwestora), zaledwie 10 procent startupów może pochwalić się sukcesem. 20 procent tego typu przedsięwzięć upada już w pierwszym roku działalności. Takie statystyki nie napawają optymizmem. Jednak ryzyko porażki jest wręcz wpisane w definicję startupu.
Choć pojęcie „startup” często jest używane w języku biznesu, to nie zawsze użycie to jest uzasadnione. Zdecydowanie startup to nie jest po prostu nowa firma, wypływająca dopiero na rynek. Żeby debiutujące przedsiębiorstwo można było nazwać startupem, powinno spełniać kilka warunków. Zgodni z definicją Polskiego Funduszu Rozwoju, startup to nowopowstałe przedsiębiorstwo lub organizacja, które poszukują modelu biznesowego, który zapewni stałe zyski. Startup powinien działać na rynku krócej niż 10 lat, a także oferować coś innowacyjnego – może być to usługa, rozwiązanie technologiczne lub produkt. Po prostu powinno być przełomowe wobec aktualnych rozwiązań.
Tym co odróżnia startup od pozostałych nowych przedsiębiorstw jest także forma finansowania. Zazwyczaj początki działalności startupów są finansowane przez fundusze venture capital oraz przez założycieli startupów (tzw. bootstrapping). Nie bez powodu wspominam o rodzajach finansowania, ponieważ mają one znaczenie w kontekście powodzenia inwestycji, ale o tym za chwilę.
Jedną z istotniejszych cech startupów jest podwyższone ryzyko powodzenia inwestycji, w porównaniu do bardziej konwencjonalnych firm. Za to w momencie powodzenia takiego startupu, zwrot z inwestycji jest zwykle znacznie wyższy niż w przypadku klasycznie działających przedsiębiorstw. Właśnie ta wizja sukcesu finansowego, a także zapisania się na kartach historia i wprowadzenia na rynek produktu/usługi, które zmienią świat, sprawia, że mimo dużego ryzyka porażki, każdego roku wciąż pojawiają się nowe startupy.

Jakie są najczęstsze przyczyny porażek startupów?
Rynek bywa brutalny – duża konkurencyjność, zawirowania związane z sytuacją geopolityczną, czy choćby tak niespodziewane zwroty akcji, jak pandemia, które kilka lat temu drastycznie zmieniła zupełnie losy wielu firm i konsumentów. Na czynniki zewnętrze zwykle nie mamy wpływu, część organizacji wytrzyma napór przeciwności, a inne dadzą za wygraną. Taka kolej rzeczy. Jednak w przypadku startupów częstą przyczyną porażek są błędy popełniane przez twórców. Oczywiście w przypadku tego typu inwestycji trudno nie mówić o błędach. Startupy polegają w dużej mierze na podejmowaniu ryzyka i szukaniu nieszablonowych rozwiązań. Część z nich może zadziałać, a część być zupełnie nietrafiona. Takie poszukiwania i eksperymenty biznesowe są konieczne dla dalszego rozwoju – nie tylko danego startupu, ale całej gospodarki. Choć nie wszystkie startupy przechodzą do historii jak Tesla, Uber, czy Vinted, to są niezwykle potrzebne dla startupowego ekosystemu. Są przejawem kreatywności i wnoszą świeżość i innowacyjność do branż, w których powstają. Nawet jeżeli upadną po kilku latach czy miesiącach, to mogą stać się one inspiracją dla kolejnych startupów.
Istnieją także błędy popełniane przez twórców startupów, które powtarzają się z dużą częstotliwością. Takich błędów można uniknąć, by zwiększyć szanse swojego startupu na przetrwanie i osiągnięcie sukcesu (choć często właśnie samo przetrwanie na rynku bywa już ogromnym sukcesem). Oto najczęstsze przyczyny porażek startupów, których można uniknąć przy odpowiedniej strategii.
Brak rozpoznania potrzeb rynku
Wiele pomysłów na startupy powstaje bardzo spontanicznie – doskonale, takich ludzi nam potrzeba, by pchali ten świat do przodu. Jednak po euforycznym etapie tworzenia koncepcji produktu lub usługi powinno się wykonać wnikliwe badanie rynku. Wówczas zweryfikujemy, czy nasz pomysł jest rzeczywiście potrzebny i interesujący, czy tylko efektownie brzmi. Dobrym rozwiązaniem jest także badanie grupy docelowej. Nawet jeżeli na rynku nie ma takiego rozwiązania, jakie stworzyliśmy, to może okazać się, że zwyczajnie nie jest ono nikomu potrzebne…
Omijając ważny etap, jakim jest badanie rynku i realnych potrzeb konsumentów ryzykujemy, że naszym produktem nikt się nie zainteresuje. Tymczasem historia zna wiele przypadków, gdy założyciele przechodzili już do realizacji danego projektu, pomijając analizę rynku i potrzeb swoich potencjalnych odbiorców. To bardzo duży błąd, a do tego niezwykle kosztowny. Jeżeli coś nie jest potrzebne, to chyba nie muszę mówić, jak skończy się historia takiego startupu?
Nieodpowiednie zarządzanie finansami
Jak wspominałam wcześniej startupy mogą być finansowane ze środków własnych lub ze środków inwestorów lub z różnego typu funduszy (m.in. dotacji unijnych). Jeden i drugi sposób finansowania niesie za sobą ryzyko popełnienia błędu, który doprowadzi do porażki młodej firmy.
Gdy startup finansowany jest w modelu bootstrapingu, wówczas istnieje duże ryzyko, że zanim firma przebije się na rynku i zacznie na siebie zarabiać, skończą się pieniądze na jej utrzymanie. Przyczyną problemów finansowych startupu jest także brak odpowiednich umiejętności w zakresie zarządzania finansami. W przypadku finansowania zewnętrznego, startupy otrzymują spore kwoty na swój innowacyjny biznes. Duże pieniądze, to także duża odpowiedzialność. Ich wydawanie należy mądrze i strategicznie zaplanować, aby nie przepalić budżetu. Nie jest to łatwe, gdy finansami startupu zajmują się kreatywni wizjonerzy, o niewielkim doświadczeniu w operowaniu dużymi budżetami. W efekcie koszty działalności zwiększają się (większa liczba pracowników, kampanie marketingowe, koszty stałe), a przychody pozostają na tym samym poziomie. W momencie zakończenia finansowania zewnętrznego, startup nie zdoła zapewnić sobie odpowiednich środków na utrzymanie samego siebie.
Takiej sytuacji zapobiec można w momencie, gdy działanie startupu będzie poparte solidnym biznesplanem, zakładającym racjonalne dysponowanie budżetem. Dlatego też, większe szanse na przetrwanie mają startupy, które zarządzane są przez osoby specjalizujące się w ich tworzeniu, a niekoniecznie przez kreatywnych twórców.
Zbyt małe zaangażowanie twórców w startup
Specyfiką startupu jest m.in. to, że możemy odnieść albo całkowity sukces, albo… spektakularną klęskę. Nie ma pośrednich rozwiązań. Podobnie jest z zaangażowaniem się twórców startupu – żeby zostać unicornem biznesu, trzeba w pełni skupić energię na danym projekcie.
Niestety tutaj pojawia się częsty problem wielu startupów. Duży procent startupowców w momencie rozpoczęcia pracy nad swoim nowym projektem, jednocześnie pracuje na etacie lub prowadzi firmę. W początkowej fazie jest to w pełni zrozumiałe – trudno z dnia na dzień porzucić wszystko. Poza tym etap badań rynku i potrzeb konsumentów nie wymaga tak pełnego poświęcenia. Jednak, kiedy już prace nad startupem przechodzą do kolejnej fazy, to należy liczyć się z tym, że cała energia powinna być skierowana na realizację startupu. Tylko pełna koncentracja twórców na startupie przełoży się na oczekiwany efekt i sukces innowacyjnego pomysłu.
Walka z konkurencją na rynku
Mając pomysł na startup, który poparty jest badaniami rynku, nie należy zapominać, że tylko my mogliśmy wpaść na dane rozwiązanie. Niestety, jak mówi znane powiedzenie – konkurencja nie śpi. Właśnie dlatego tak ważne jest pełne zaangażowanie, o którym wspomniałam w poprzednim akapicie. Dla sukcesu startupu konieczne jest zintensyfikowane i dynamiczne działanie. W przeciwnym wypadku może dojść do sytuacji, w której produkt startupu zostanie skopiowany przez konkurencyjną firmę. Żeby tego uniknąć warto zainwestować w odpowiedni zespół specjalistów, którzy przygotują produkt, jaki odbiorcy pokochają.
Spektakularne porażki – czyli upadki startupów w Polsce i na świecie
W startupach nie ma reguły, czy jesteś wielkim graczem i to Twój kolejny startup, czy może właśnie skończyliście ze znajomymi studia i chcecie zawojować świat swoim rewolucyjnym pomysłem. Każdy startup jest zagrożony klęską – ale ma także równie duże szanse na sukces. Oto kilka przykładów startupów, które w minionych latach zaliczyły totalną klapę:
- Quixley – wyszukiwarka do aplikacji. Miała działać w następujący sposób: użytkownik opisuje swoimi słowami, jakie funkcje miałaby mieć poszukiwana przez niego aplikacja i Quixley dopasowuje n podstawie tego najlepsze wyniki. W praktyce okazało się, że nie ma zbyt dużego zapotrzebowania na taką aplikację.
Startup działał od 2009-2017.
- Fisker – firma produkująca samochody elektryczne, założona przez Henryka Fiskera (projektant dla Aston Martin i BMW). Startup produkował tylko jeden model samochodu – SUV-a Ocean. Niestety startup zakończył się niepowodzeniem na skutek błędów w produkcji. Pierwszym samochodom brakowało niektórych funkcji, istniały błędy w oprogramowaniu, co opóźniło działania. Wejście na rynek Fiskera zbiegło się także z premierami innych samochodów elektrycznych. Ostatecznie założyciel ogłosił bankructwo.
- WeWork – chyba jeden z bardziej zaskakujących upadków startupów w ostatnich latach. Początkowo WeWork był określany mianem najbardziej wartościowego startupu w USA. Oferował wynajem elastycznych przestrzeni biurowych. Jako główne przyczyny upadku tego startupu wymienia się brak dostosowania do zmieniającej się rzeczywistości, spowodowanej pandemią COVID-19 i przejściem na pracę zdalną (w przeciwieństwie do konkurencji).
- Monetto – polski projekt pożyczek społecznościowych, wspierany przez IIF S.A. Mimo wielkich oczekiwań (głównie specjalistów z branży), okazało się, że pomysł nie przyjął się wśród odbiorców. Do tego pojawiła się konkurencja i problemy z zespołem. Fundusz zakończył finansowanie, a Monetto swoje działanie kilka miesięcy później.
Oswoić się z przegraną – spotkania dla twórców nieudanych startupów
Podobno nie myli się ten, co nic nie robi. Porażka pomysłu, który miał być windą do sukcesu i miał zmienić świat z pewnością jest niełatwa do uniesienia. Z myślą o twórcach startupów, którym nie udało się przetrwać na rynku, powstała seria spotkań, podczas których omawiane są największe porażki. Pierwsza taka edycja miała miejsce w Meksyku w 2012 i szybko okazało się, że jest zapotrzebowanie na tego typu wydarzenia w innych miastach na całym świecie. Noce Porażek odbywają się także w Polsce – od 2017 r. organizuje je w Warszawie Tomasz Staśkiewicz. W czasie FuckUp Nights uczestnicy opowiadają o błędach jakie popełnili, wymieniają się doświadczeniami i wiedzą, że nie są jedynymi wizjonerami walczącymi w przeciwnościami losu.